2013-03-22

Rozdział 54

Witajcie!

Oto przedostatni rozdział. Ciężko jest mi się rozstać z tym opowiadaniem, jednak nic nie trwa wiecznie. Obiecuję, że od razu po zakończeniu tego opowiadania, rozpoczynam drugie. Mam mnóstwo pomysłów, które planuje zrealizować.

Zatem zapraszam na rozdział. :)

Mam nadzieję, że nie będziecie wściekli.

Pozdrawiam!!!
__________________________________________________________________________

muzyka

Alexandra

     Dzisiejszy dzień nie mogłam zaliczyć do najlepszych. Od samego rana wydawało się, jakby wszystko i wszyscy byli przeciwko mnie.
     Mój zły stan ducha zawdzięczałam dzisiejszym badaniom, na które straciłam prawie trzy godziny, a kiedy wracałam do domu, myślałam, że oszaleję.
     Kolejnym czynnikiem, wpływającym na złe samopoczucie było czarne volvo, które od wyjazdu z parkingu szpitalnego jechało za mną dość długo. Być może niepotrzebnie histeryzuję, ale mam złe przeczucia. A po powrocie do domu, pokłóciłam się z Arthurem.
- Co tutaj robisz? – Zapytałam, wchodząc do swojej sypialni.
- Co to jest? – Zapytał, ignorując moje pytanie. Dopiero, kiedy wskazał na fiolkę z tabletkami, zauważyłam, że to są te same leki, które lekarz dał mi, by uśmierzyć mój ból.
- Tabletki – odpowiedziałam, wyrywając je z ręki mojego kuzyna.
- Na co?
- Nie ładnie wchodzić do czyjegoś pokoju i szperać. – Próbowałam zmienić temat.
- Wszedłem, ponieważ chciałem pożyczyć książkę, a te tabletki leżały na komodzie. – Wyjaśnił. – Powiesz mi na co one są?
- Na ból głowy. Lekarz mi kiedyś przepisał. – Odpowiedziałam. – Nic szczególnego. Ostatnio je znalazłam. Coś chcesz jeszcze wiedzieć?
- Nie wierzę, że są to na ból głowy. – Mruknął, intensywnie się nad czymś zastanawiając. – Podobne miała Emily.
- I co z tego? Sugerujesz coś? – Zapytałam, podnosząc o dwa tony głos.
- Nic, tylko...
- Wyjdź z mojego pokoju. Jestem wykończona i chciałabym się zdrzemnąć.
- Dlaczego taka jesteś? Martwimy się o ciebie. Ostatnio tak wiele przeszłaś.
- Nie potrzebuję pomocy. Radzę sobie wyśmienicie, a teraz naprawdę wyjdź.
- Jak sobie chcesz, tylko pamiętaj, że kiedy ludzie się od ciebie odwrócą, może być za późno na naprawienie swoich błędów... – Warknął i wyszedł, trzaskając drzwiami.

*****

Łucja

     Nienajlepiej spałam dzisiejszej nocy. Ciągle myślałam o wczorajszym wieczorze, a dokładnie o tym, co powiedziała Alex.
Poszła do łóżka z Aaronem i najprawdopodobniej go kocha. Powinnam się cieszyć, że Aaron poznał w końcu dziewczynę, która naprawdę go pokocha. A jednak... Po raz kolejny miałam złe przeczucia...
     Wstałam z łóżka i nałożywszy na siebie szlafrok, wyszłam z pokoju. Zeszłam na dół do kuchni. Zastałam tam moją siostrę. Szykowała właśnie śniadanie.
- Cześć – powiedziałam. Kaśka oderwała wzrok od tostów i spojrzała na mnie badawczo.
- Źle spałaś? – Zapytała.
- Aż tak to widać? – Zapytałam. Ciemnowłosa pokiwała twierdząco głową.
- Chciałabym porozmawiać z tobą na temat wczorajszego wieczora. – Zaczęła delikatnie. Usiadłam wygodnie na krześle, przygotowując się na wykład starszej i bardziej doświadczonej siostry. – Łucjo, znam cię lepiej niż ktokolwiek i to, co wczoraj zobaczyłam w twoich oczach, zaniepokoiło mnie.
- A mianowicie?
- Twoja reakcja, kiedy Alex powiedziała, że spędziła noc z Aaronem. – Wyjaśniła. – Chcesz pogadać na ten temat?
- Nie ma o czym.
- Chyba jest. Pogubiłaś się w uczuciach i ktoś musi je naprostować. – Odparła, zastanawiając się intensywnie nad czymś. – Lubisz Aarona?
- Oczywiście, że lubię. Bardzo lubię, jest moim przyjacielem – odpowiedziałam powoli.
- Co czujesz do Wojtka? – Zapytała.
- Kocham go. – Odpowiedziałam pewnie.
- To przypomnij sobie bardzo dokładnie ostatnie miesiące przez, które musieliście przejść, żeby być razem, a potem pomyśl czy na pewno chcesz to spieprzyć. – Powiedziała całkowicie poważnie.
- Ale, Kaśka, kocham Wojtka.
- Cieszę się niezmiernie – odparła. – Ale odpowiedz sobie w myślach, co czujesz do Aarona. Bo wiesz – urwała na moment, biorąc głęboki wdech – miłość czasem nie wystarczy. Dowodem na to jestem ja i Krzysiek. Gdyby nie ty, być może nie dogadalibyśmy się. Ale jeśli zajdzie taka potrzeba, to i ja tobą potrząsnę. Ale najpierw ty musisz zdeklarować co, do kogo czujesz.
     Odpowiedź jest prosta i jedyna! Kocham Wojciecha.


*****

Alexadnra


     Kilkanaście dni później rozpoczęła się olimpiada i zdawało się, że każdy w Londynie żył obecnymi wydarzeniami.
     Aaron grał w reprezentacji angielskiej i byliśmy z niego niezmiernie dumni. Cieszyłam się, że jego kariera nareszcie zmierza w dobrym kierunku. Jest w wyśmienitej formie i miałam nadzieje, że wszystko pójdzie po jego myśli.
     A jak mają się sprawy miedzy mną a Ramseyem? Spotykamy się, jednakże nie jest to na zasadzie związku. Nasze relacje są luźne i bez zobowiązań i to mi, jak najbardziej pasowało. Nie mogłam sobie pozwolić na poważny związek, wiedząc, że za jakiś czas mogę umrzeć.
     Czas, który spędzałam w towarzystwie Aarona był cudowny i mijał niestety bardzo szybko. Wszyscy uważali nas za parę, a my nie dementowaliśmy plotek. Mimo, że byliśmy dla siebie kimś więcej niż tylko przyjaciółmi, nie mogłam nazwać Aarona swoim chłopakiem, chociaż tak bardzo bym chciałam.
     Dzisiaj miałam odebrać wyniki moich badań i szczerze powiedziawszy, bałam się. Tak strasznie się bałam. Pragnęłam, by towarzyszył mi ktoś, jednak byłam skazana tylko na siebie. Nie chciałam martwić swoich bliskich chorobą. Na pewno nie teraz, gdy wszystko zaczęło się układać.
     Nawet moja mama wydaje się, być w końcu szczęśliwa. Rozwód z ojcem na dobre jej wyszedł. Chociaż ten idiota chciał naprawić stosunki ze swoją żoną, moja mama pozostała nieugięta, co przyjęłam z ulgą. Wycierpiała przez ojca wystarczająco dużo i zasługuje na spokój.
     Stojąc przed szpitalem, czułam, jak cała moja dobra energia ulatnia się, następującą w moim sercu nieprzyjemną pustką. Wzięłam głęboki wdech i weszłam do środka.
     I tak nie ma dla mnie ratunku, więc dlaczego tak cholernie się boję?
     Mój zły humor pogorszył się, gdy przypomniałam sobie, że mam dziś urodziny. Pocieszał mnie fakt, że poza moją rodziną nikt o nich nie wiedział...


*****

Łucja

     Dzisiejszy dzień dla Chamberlaina był wyjątkowy, gdyż kończył dziewiętnaście lat. Mimo, że nie chciał ich specjalnie obchodzić, to Kanonierzy uparli się, że wyprawią mu niezapomnianą imprezę. Oczywiście nie miałam ochoty na imprezowanie, gdyż ten czas wolałam spędzić z Wojciechem, ale Alex jest moim przyjacielem i nie chciałam, sprawić mu przykrości...
     Piętnaście dni temu Magda wyjechała do Polski. Lipiec się skończył i musiała wrócić. Namawialiśmy ją, by została, jednak uparła się, że chce rozpocząć pracę w SPA i nikt, nawet Alex nie potrafił przekonać mojej przyjaciółki do zmiany decyzji. Anna postanowiła wrócić do Polski razem ze mną, co przyjęłam z wielką ulgą. Poza tym, byłam szczęśliwa, że tak dobrze układa jej się z Nicklasem.
     Ostatnio wszyscy przeżywaliśmy rozpoczętą olimpiadę, poza tym, kibicowaliśmy Aaronowi, by zaprezentował się, jak najlepiej. Wierzyłam w jego umiejętności i byłam pewna, że nie zawiedzie Anglii.
    Kilka dni temu przyjechała Wojciecha mama i mogłyśmy się lepiej poznać. Cieszyłam się, że zaakceptowała mój związek z Wojtkiem oraz, że poznała mojego ojca i macochę. Wydawało się, że znaleźli wspólny język i to było najważniejsze. Miałam tylko obawy, co do spotkania mojej matki z panią Alicją, ale wiedziałam, że nie nastąpi to zbyt wcześnie...
- Musimy wam o czymś powiedzieć. – Zakomunikowała, Katarzyna poważnym tonem, kiedy razem z ojcem i Martyną siedzieliśmy w salonie i oglądaliśmy mało interesujący film. Towarzyszył jej Krzysztof, który równie poważnie wyglądał. Przestraszyłam się nie na żarty. Bałam się, że mogło coś się wydarzyć, a przecież wszystko zmierzało ku dobremu i wydawać, by się mogło, że nie stanie już im nic na drodze do odbudowania szczęścia.
- Ty czy ja? – Zapytał, Krzysiek, spoglądając na Kaśkę.
- Ja – odpowiedziała. W jej głosie pobrzmiewało ledwo wyczuwalne podekscytowanie. – Rodzino – rozpoczęła, ciemnowłosa, spoglądając na każdego, ale gdy jej wzrok spoczął na mnie, mrugnęła do mnie porozumiewawczo. – Wspólnie z Krzyśkiem zdecydowaliśmy wrócić do siebie. – Wszyscy z szeroko otwartymi oczami, obserwowaliśmy Katarzynę i Krzysztofa.
- Nic nie powiedziecie? – Zapytał niepewnie, Krzysiek.
- Gratuluję! – Pisnęłam, rzucając się na szyję mojej siostry. – Tak się cieszę.
- Nareszcie – powiedział, tata, ściskając się po męsku z Krzysztofem.
- I postanowiliśmy na stałe przeprowadzić się do Londynu. Tutaj dokończę rezydencję, a Krzysiek na pewno znajdzie kancelarię, która go zatrudni. – Powiedziała, Kaśka.
- To świetnie! – Szczerze ucieszyła się, Martyna.
- Niedługo rozpoczniemy szukanie mieszkania, ale to tego czasu, jeśli pozwolicie, to...
- Możecie u nas zostać, ile tylko chcecie. – Powiedziała, kobieta.
     Jak dobrze, że w życiu mojej siostry zaczęło się układać. Miałam nadzieję, że trudny okres mają już całkowicie za sobą i czeka ich tylko świetlana przyszłość.

*****

Alexandra

     Jaka ja byłam głupia! Podświadomie miałam nadzieję, że moja choroba to tylko jakieś nieporozumienie i wyniki badań to potwierdzą. A jednak...
     Byłam zła i rozżalona. Pragnęłam zaszyć się w swoim pokoju i nigdzie już nie wychodzić. Niestety teatrzyk trzeba było kontynuować... W popołudnie byłam umówiona z Lucy na zakupy i nie mogłam tego odwołać. Od razu po wyjściu ze szpitala, pojechałam po nią. Czekała już na mnie przed domem.
- Cześć – powiedziała, wesoło.
- Co się stało? – Zapytałam.
- Moja siostra wróciła do swojego byłego męża. – Odpowiedziała. – To była tylko kwestia czasu, ale i tak równie mocno się cieszę. – Wyjaśniła. – A co u was? – Zapytała. Doskonale wiedziałam, o co jej chodziło. Była ciekawa, co dokładnie jest pomiędzy mną, a jej przyjacielem.
- Nic specjalnego. – Odpowiedziałam. Wydawała się szczerze zdziwiona.
- Ja to? Nie jesteście razem?
- Aaron ci nie mówił?
- Ostatnio z nim nie rozmawiałam. Tak wiele czasu spędzacie razem, że... – Odchrząknęła i kontynuowała. – Że nie mamy czasu zamienić nawet słowa. – Zażartowała, ale wyczułam w jej głosie nutę wyrzutu. No cóż... Nie dziwiłam się Lucy, że jest trochę zła, bo przecież to jej przyjaciel i równie mocno się o niego martwi, co inni. – Słuchaj – zaczęła niepewnie, odwracając się do tyłu – nie wydaje ci się, że to czarne volvo jedzie za nami już jakiś czas? – Zapytała. Spojrzałam we wsteczne lusterko, marszcząc brwi.
- Ostatnio też za mną jechał. – Przyznałam, lekko wystraszona, jednak opanowałam się przy Lucy. Wystarczyło, że ona panikuje.
- Co robimy? – Zapytała.
- Zobaczymy czy na pewno nas śledzi. – Odpowiedziałam i skręciłam w pierwszy lepszy zjazd. Kilka sekund później volvo pojawiło się za na mi. Nie myśląc dłużej docisnęłam pedał gazu, chcąc, jak najszybciej zgubić prześladowcę.
- Jak myślisz, kto to? – Zapytała, gdyż nie byliśmy w stanie ocenić, kto siedzi za kółkiem, ponieważ szyby były przyciemnione. Po głowie chodziła mi tylko jedna osoba...
- Jackob. – Powiedziałam drżącym głosem. – Jakiś czas temu uciekł z więzienia.
- Kto to?
- Chciał mnie zgwałcić... Na szczęście uciekłam mu, no i w porę Aaron się pojawił...
- Zadzwonię do Wojtka – powiedziała, wyciągając telefon.
- Nie! – Krzyknęłam. – To nic nie da. Musimy dojechać do miasta.

*****

Łucja


     Po incydencie z samochodem całkowicie odeszła mi ochota na zakupy, więc poprosiłam Alex, by zawiozła mnie od razu do ośrodka treningowego Arseanlu, gdyż po treningu miałam spotkać się z Wojtkiem, ale że zostało jeszcze pół godziny do jego zakończenia, postanowiłam udać się do poczekalni.
     Rozsiadłam się wygodnie na kanapie i wzięłam do ręki gazetę, która leżała na stoliku.
- Lucy? – Usłyszałam głos Aarona. Oderwałam wzrok od mało interesującego artykułu i spojrzałam na Ramseya. – Co tam? Dawno się nie widzieliśmy.
- U mnie wszystko w porządku – odpowiedziałam. Usiadł obok mnie, na co ja automatycznie przesunęłam się o kilka milimetrów. – A u ciebie? Trema przed meczem z Korą? – Zapytałam.
- Szczerze powiedziawszy, to nie. – Odpowiedział, marszcząc brwi. – Co się dzieje? – Spojrzał na mnie badawczo.
- Nie rozumiem.
- Chodzi o to...
- Skarbie, co się dzieje? – Z nikąd pojawił się Wojtek, co przyjęłam z nieopisaną ulgą. Pojawienie się Wojtka, wybawiło mnie od niezręcznych pytań. Wstałam pospiesznie z kanapy i podeszłam do swojego chłopaka. – Nie miałem przyjechać po ciebie do miasta? – Zapytał, zdezorientowany.
- Plany się zmieniły – odpowiedziałam, przytulając się do niego. Potrzebowałam jego bliskości i wsparcia. Spojrzałam kątem oka na Walijczyka. Uśmiechnął się do nas.
- A propos planów – zaczął. – Dzisiaj impreza urodzinowa jest nie tylko dla Alexa, ale i dla Alex. Nikt o tym nie wie, ale ma dziś urodziny.
- Alex ma dzisiaj urodziny? – Zapytałam. Ramsey kiwnął twierdząco głową. – Aż głupio mi, że nie złożyłam jej życzeń.
- Nie wiedziałaś, że ma. O której impreza? – Zapytał, Wojtek.
- Dam ci znać później, bo sam dokładnie nie wiem. Do zobaczenia! – Pożegnał się, a następnie skierował się do wyjścia.
- Co się dzieje? – Zapytał, wyraźnie zmartwiony. Nie odpowiedziałam, tylko wspięłam się na palce i pocałowałam go delikatnie w usta. Poczułam, jak uśmiecha się, ale odwzajemnił pocałunek. – A to co?
- Musiałam coś sprawdzić. – Odpowiedziałam.
- I co?
- Kocham cię. Bardzo...
     Kocham Wojciecha i żaden Aaron tego nie zmieni.

*****

Alexandra

     Kiedy wróciłam do domu, rozpłakałam się. Nie potrafiłam już udawać, że wszystko jest w porządku. Byłam przerażona i musiałam w końcu komuś powiedzieć, że od jakiegoś czasu ktoś mnie śledzi.
     Z rozmyślań wyrwało mnie pukanie do drzwi.
- Pamiętasz, że dzisiaj jest kolacja u twojej mamy? – Zapytał, Arthur, wchodząc do mojej sypialni.
- Nie pamiętam – odpowiedziałam powoli, próbując przypomnieć sobie czy ktoś łaskawie poinformował mnie o tym.
- W każdym razie, bądź gotowa o dwudziestej. – Powiedział i wyszedł.
     Nie miałam ochoty nigdzie wychodzić. Dzisiejszy dzień nie mogłam zaliczyć do najlepszych i chciałam go po prostu przespać. Moje dwudzieste urodziny były wyjątkowo przygnębiające.
     Nawet nie macie pojęcia, jak krwawi moje serce, kiedy pomyślę, że nie mogę podzielić się z ciężarem, który na mnie spadł.
     Moim cierpieniem mogę się podzielić z pamiętnikiem, który być może, zostanie kiedyś przez kogoś znaleziony, a wszystkie moje najskrytsze sekrety, uczucia i marzenia ujrzą świat dzienny.
     Mimo, że nigdy się do tego nie przyznałam, to bezwiednie zawsze dożyłam do odnalezienia miłości. Bo kto tak naprawdę nie dąży do niej? Miłość jest najpiękniejszym uczuciem i powinniśmy ją pielęgnować. Powinniśmy o nią walczyć.
     Dla mnie jest już za późno, by być z mężczyzną moich marzeń, jednak życie toczy się swoim torem. Wiem, że wielu ludzi zraniłam. Wiem, że powiedziałam wiele rzeczy, których teraz żałuję. Wiem, że zrobiłam masę głupstw, których się wstydzę. Wiem, że często uciekałam. Uciekałam przed szczęściem. Uciekałam przed prawdą. Uciekałam przed miłością. Uciekałam przed samą sobą.
I wiem, że zranię dzisiaj jeszcze jedną osobą. Osobę, którą kocham. Ale tak po prostu muszę zrobić. Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczy i zrozumie powód mojego postępowania.
     Jednak teraz, jedynym śladem po moim cierpieniu jest mój pamiętnik...

*****

Łucja

     Chyba nigdy nie zapomnę zaskoczonej miny Alexandry, kiedy po wejściu do klubu w towarzystwie swojego kuzyna, wszyscy wykrzyknęliśmy „niespodzianka”. Była bardzo zdziwiona, że wiedzieliśmy o jej urodzinach i mimo, że nie powiedziała tego na głos, byłam pewna, że ucieszyła się.
     Aaron wspólnie z Nicklasem spisali się na medal, gdyż impreza była naprawdę udana.
- Gdzie idziesz? – Zapytał, Wojtek, kiedy wyswobodziłam się z jego objęć.
- Do Alex, chcę złożyć jej życzenia. – Odpowiedziałam. Pocałował mnie przelotnie w usta.
     Nie wiedziałam, gdzie mam szukać Alex, ponieważ już pół godziny wcześniej znikła mi z oczu. Przy wyjściu na taras, dostrzegłam Aarona. Postanowiłam podążyć za chłopakiem, jednak, przystanęłam przy drzwiach i po prostu zaczęłam się przysłuchiwać rozmowie Alex i Aarona.
- Dziękuję. – Powiedziała, Alexandra.
- Nie masz za co. – Odparł, podchodząc do dziewczyny. Chciał dotknąć jej policzka, jednak ta odsunęła się nieznacznie.
- Co jest? – Zapytał, Theo, który znikąd pojawił się za mną. Podskoczyłam wystraszona, nagłym zjawieniem się przyjaciela. – Przepraszam.
- Cicho, bo nic nie słyszę. – Warknęła.
- Podsłuchujesz? – Zapytał, uśmiechając się przebiegle.
- Przysłuchuję się – poprawiłam szybko.
- Przecież to samo. – Powiedział. Machnęłam tylko ręką, wywracając teatralnie oczami i podeszłam bliżej drzwi. Walcott poszedł za moim przykładem.
- Chciałem, żebyś ten dzień długo wspominała – odezwał się Aaron.
- Na pewno będę.
- Alex – zaczął, Ramsey. Wyczułam w jego głosie zdenerwowanie, jakiego nigdy wcześniej w jego wydaniu nie słyszałam. – Chciałbym ci coś powiedzieć...
- Ja też – przerwała Alex.
- Pozwól, że powiem pierwszy, bo jeżeli teraz tego nie zrobię być może już nigdy nie zbiorę się na odwagę. – Mówił coraz szybciej, a jego zdenerwowanie rosło z każdym wypowiedzianym słowem. – Kocham cię. Tak bardzo cię kocham.
- Przestań! – Powiedziała ostro, Alex. Wymieniłam zdziwione spojrzenia z Theo.
- Ale...
- Nie zrozumiałeś?! Myślałam, że nasze relacje są dla ciebie zrozumiałe. – Warknęła.
- Wybacz, ale dla mnie nie bardzo.
- Luźno, bez zobowiązań. Nie pamiętasz? – Zapytała. Jej lodowaty ton, spowodował nieprzyjemne ciarki na moim ciele.
- Czyli tylko seks? – Zapytał, to takim tonem, jakby nie mógł uwierzyć.
- Nie możesz się we nie zakochać.
- Już się zakochałem i nic na to nie poradzisz.
- Poradzę. Z nami koniec. – Wycedziła i kiedy wchodziła z tarasu, niemal na nas wpadła. Zgromiła nas wzrokiem. – Miło się podsłuchiwało? – Syknęła, wymijając nas. Nie odpowiedzieliśmy, tylko zaskoczeni wpatrywaliśmy się w dziewczynę.
- To było dziwne. – Mruknął zdezorientowany, Walcott.
     Postanowiłam od razu pobiec za Alex i porozmawiać z nią. Coś złego się z nią działo i musiałam wiedzieć co. Jeszcze nie tak dawno mówiła o swojej miłości do Aarona, a dziś wykrzyczała mu, że nie może się w niej zachować. Zachowanie Alex było co najmniej niedorzeczne.
     Kiedy odnalazłam ją wzrokiem, stała przy barze i popijała drinka.
- Co ty wyprawiasz?! -  Wykrzyknęłam, podchodząc do niej. Zignorowała mnie. – Alex! – Potrząsnęłam ją i dopiero wtedy raczyła zaszczycić mnie swoim spojrzeniem.
- Nie wtrącaj się – warknęła.
- Uwierz mi, że nie wtrącałabym się w twoje sprawy, ale waśnie zraniłaś mojego przyjaciela, a tego ci nie odpuszczę. – Odparowałam. – Aaron jest bardzo wrażliwy i wycierpiał przez kobiety już i tak wiele. Nie rań i ty. Mówiłaś, że kochasz go.
- Pomyłka. – Machnęła lekceważąco ręką i sięgnęła po butelkę, by dolać sobie trunku. – Wypijmy za nieszczęśliwą miłość i zranione serduszko Aarona. – Powiedziała, wznosząc ku górze szklankę.
- Co się stało? – Zapytałam.
- Życie, moja droga Lucy. Życie.
- Witam państwa serdecznie. – W głośnikach rozbrzmiał głoś jakiegoś mężczyzny, a następnie dźwięk tłuczonego szkła. Kilka sekund później zauważyłam, że to właśnie szklanka, którą trzymała Alex, rozbiła się. Spojrzałam na nią. Siedziała nieruchomo i z szeroko otwartymi oczami wpatrywała się w scenę, na której pojawił się nieznajomy mężczyzna. – Myślałaś, że nie przyjdę po ciebie? – Zapytał, zwracając się do Alexandry, a chwilę później wybuchł gromkim śmiechem.
- Zabierzcie Alex, to ten Jackob! – Wykrzyknął, Aaron, pojawiając się w drzwiach.
- I oto jest: dzielny Aaron Ramsey! – Jackob zaczął klaskać. Wszelkie rozmowy na sali ucichły. – Stać! – Rzucił w kierunku ochroniarza, który wbiegł do klubu. Jackob wyciągnął pistolet i wycelował go w Aarona.
- Nie! – Krzyknęła, Alex, gwałtownie wstając z krzesła. – Czego chcesz? – Zapytała.
- Sprawiedliwości... – Odpowiedział i wymierzył kulę w kierunku, stojącego nieopodal Alexandry, Alexa, jednakże mój chłopak w szybkim tempie popchnął kumpla na ścianę, powodując, że napastnik spudłował. Padł jednak kolejny strzał i tym razem została postrzelona Alex. Ochroniarz nie czekał dłużej, tylko wystrzelił w kierunku oprawcy.
- Alex! – Wykrzyknął, Aaron.
- Nie czuję tętna – powiedział, Theo.
- Boże, błagam! Alex! – Ramsey zaczął potrząsać dziewczyną. – Nie zostawiaj mnie teraz. – Wyszeptał, biorąc ją w ramiona.
- Aaron – odezwał się, Wojciech. Walijczyk nie drgnął ani na chwilę. – Aaron. – Powtórzył stanowczo, Wojtek. – Ona nie żyje...
     Odeszła, pozostawiając po sobie tylko ból i nie odkrytą tajemnicę.  

13 komentarzy:

  1. ROZDZIAŁ MI SIĘ BARDZO PODOBA, MIMO ŚMIERCI ALEX. MAM TYLKO NADZIEJĘ , ŻE NIE ROZDZIELISZ ŁUCJI I WOJTKA BO TO BY BYŁO OKROPNE DLA TEGO OPOWIADANIA.CZEKAM NA NOWEGO BLOGA. ŚWIETNIE PISZESZ, MASZ TALENT. CZYTAŁAM , ŻE PO TYM JAK SKOŃCZYSZ TO NOWE OPOWIADANIE TZRECIE BĘDZIE ZNOWU O WOJTKU.PRAWDA? JEŚLI TAK TO BARDZO SIĘ CIESZĘ BO UWIELBIAAM OPOWIADANIA Z NIM:);*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najprawdopodobniej kolejne opowiadanie będzie o Wojtku, ale też nie obiecuję. Mam mnóstwo pomysłów, ale czasem przychodzą momenty, kiedy nie ma się po prostu siły pisać. Ale mam nadzieję, że w moim przypadku tak nie będzie. :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Szkoda ze Alex nie żyje. Na prawde bardzo ją polubiłam. Cesze sie że Łucja uswiadomiła sobie ze kocha tylko WOJTKA! i tak ma zostac do konca opoowiadania ;)
    Z niecierpliwoscia czekm na nastepny.
    + zapraszam do mnie http://freedoomcry.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam, ale..... o kurwa! ;oo ta końcówka... aż się tak jakoś dziwnie poczułam... no dobra, w każdym razie czekam na następny O.o
    U mnie nie wiem kiedy się jakiś rozdział pojawi :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże.....
    Wybacz, ale po porstu mnie zatkało. Nie wiem co napisać...
    DLACZEGO ?! Kurde, a miałam nadzieję, że ten rak to jednak będzie jakaś pomyłka. Mieli żyć długo i szczęśliwie.
    Jak ona mogła zginąć ? I to w takim momencie. Kiedy wreszcie odnalazła szczęście i prawdziwą miłość.... ;(
    Ojojojoj, biedny Aaron. Nie ma szczęścia w miłości. Najpierw Chelsea, a teraz Alex...
    No, ale mimo wszystko czekam na następny rozdział i epilog, bo nie da się ukryć, że nie mogę się doczekać co dalej :)
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czy dzisiaj tak jak co tydzirń mozna spodziewćsię noweg oczy już dopiero w sobote nastepną?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie się zastanawiam czy dodać nowy rozdział XD. I nie za bardzo wiem, co zrobić. xd

      Usuń
    2. Dodaj dziś:)

      Usuń
    3. Tak prosze dodaj

      Usuń
  7. Szkoda,że Alex nie żyje:(

    OdpowiedzUsuń
  8. 23 yr old Project Manager Arthur Candish, hailing from Longueuil enjoys watching movies like Major League and Scouting. Took a trip to Su Nuraxi di Barumini and drives a Jaguar D-Type. sprobuj na tej stronie

    OdpowiedzUsuń
  9. prawnik rzeszów - Jesteśmy prawnik-rzeszow.biz, kancelarią prawną z siedzibą w Rzeszowie. Jesteśmy małą kancelarią, dopiero zaczynamy swoją działalność, dlatego potrzebujemy dotrzeć do większej liczby osób. Oferujemy usługi prawnicze i musimy rozpowszechnić naszą nazwę, więc jeśli masz czas, aby napisać o nas, będziemy wdzięczni. Chciałabym podziękować za poświęcony czas, ponieważ wiem, że jesteście bardzo zajęci i naprawdę to doceniamy. Jeśli masz jakieś pytania, proszę nie krępuj się pytać.

    OdpowiedzUsuń