2013-02-17

Rozdział 49

Witam!!!

Mam nadzieję, że po przeczytaniu nie będziecie na mnie źli. Może sytuacja w tym rozdziale się mniej więcej się wyjaśni, jednak to nie koniec kłopotów, z jakimi będą się zmierzać nasi bohaterowie.

Następny rozdział w sobotę. :)

Pozdrawiam!!!
____________________________________________________________________________

Alexadnra

     Leżałam na plecach i ze znużeniem oglądałam mało interesujący sufit. Nie wiem już którą noc z rzędu spędzam w tym obskurnym areszcie, straciłam już rachubę czasu. Wiem tylko tyle, że za dwa tygodnie będę sądzona i skarzą mnie. Na pewno mnie skarzą, gdyż nie ma żadnych dowodów, świadczących o mojej niewinności.
     Nie wiem, która była godzina, ale na pewno bardzo późno w nocy, kiedy to usłyszałam podniesione głosy, a następnie dźwięk otwieranych drzwi. Nie zainteresowałam się tym zbytnio. Byłam zła, zmęczona i znowu czułam ten potworny ból w podbrzuszu.
- Zabiję tego sukinsyna! Zabiję! – Usłyszałam podniesiony głos mojego przyjaciela, Georga. Wstałam z pryczy, próbując ignorować ból i podeszłam do krat, zainteresowana, co się dzieje w biurze. Kilka minut później światło się zapaliło, a następnie do środka weszło dwóch policjantów. Jeden z nich otworzył pustą celę naprzeciwko mnie. Chwilę później do pustej celi został wprowadzony poturbowany George. Szamotał się i rzucał bardzo wulgarnymi wyzwiskami.
- Co się stało? – Zapytałam.
- Ty dziwko! To twoja wina! – Krzyknął, George. Zamrugałam zaskoczona takim obrotem sprawy.
- Cóż – zaczął jeden z policjantów. – Jest pani wolna. – Powiedział. Podszedł do mojej celi o otworzył ją.
- Słucham? – Zapytałam, będąc w szoku.
- Jest pani niewinna. – Powiedział, mężczyzna to takim tonem jakby to było jasne jak słońce, gdzie jeszcze kilka dni temu twardo twierdził, że to ja jestem napastnikiem Chamberlain.
- Dlaczego George został aresztowany? – Zapytałam drżącym głosem.
- To on zamordował Victorię i brutalnie pobił Sybil Donovan.
- Ty morderco! – Wykrzyknęłam i chciałam rzucić się na niego, ale dwójka policjantów mnie powstrzymała w zwartym uścisku.
- Proszę wyprowadzić stąd panią Alexandrę – rozkazał przełożony.
     Kiedy wyszłam z części przeznaczonej na areszt i wszyłam na korytarz, dostrzegłam Aarona. Stał do mnie tyłem, rozmawiał przez telefon. Kiedy odwrócił się do mnie, przyłożyłam dłoń do buzi, żeby nie wykrzyknąć. Twarz Aarona była delikatnie mówiąc w bardzo złym stanie. Co prawda był opatrzony, ale rany nadal wyglądały paskudnie. Kiedy policjanci puścili mnie, pobiegłam do chłopaka i rzuciłam mu się w ramiona. Przytulił mnie mocno.
- Jesteś wolna – szepnął mi do ucha. – Udało się. – Mówił uspokajającym tonem, głaszcząc mnie po głowie.
- Co się stało? – Zapytałam, odsuwając się od przyjaciela. Dotknęła jego zranionego policzka. Syknął cicho z bólu.
- Długo opowiadać, ale w skrócie: wracając do domu, napadł mnie George. Kretyn pewnie myślał, że nie wiem, co to samoobrona i pożałował tego.
- To on jest napastnikiem Chamberlain?
- Nie. To Eric ją pobił. Właśnie jest przesłuchiwany. To znaczy próbują go przesłuchać, bo jeszcze nie wytrzeźwiał.
- Niczego nie rozumiem. – Powiedziałam rozdrażniona.
- Nie ma to teraz znaczenia, Alex. Najważniejsze, że już wszystko się wyjaśniło. – Powiedział z uśmiechem, Ramsey. Objął mnie w talii i przyciągnął do siebie. Wtuliłam się w jego tors, próbując się uspokoić.
     Zdecydowanie za wiele wrażeń, jak na jedną noc.

*****

Łucja

     Wszyscy odetchnęliśmy z ulgą, a najbardziej Alexandra, którą udało się oczyścić z zarzutów. Najgorsze w tym wszystkim jednak jest to, że kolejną ofiarą mógł być Aaron, który w odpowiednim czasie zorientował się, że jest śledzony i mógł w porę odeprzeć atak. W innym przypadku nie wiadomo, jakby to się skończyło, ale jestem pewna, że nadal byśmy tkwili w wielkiej niewiadomej pod tytułem: „kto jest mordercą?”.
     Mimo, że sprawa dla Alex zakończyła się pomyślnie, na pewno nie jest szczęśliwa, że przestępcą okazał się jej przyjaciel i brat jej najlepszej przyjaciółki. Przeżyła w swoim życiu więcej niż niejeden człowiek, jednak los nie okazał się dla nie w późniejszym czasie łaskawy. Została niesprawiedliwie oskarżona, straciła przyjaciółkę i cóż, Georga też.
     Zostaliśmy również wezwani w roli świadków, ponieważ policja dowiedziała się, że na własną rękę szukaliśmy prawdziwego mordercę i cóż... Miło nie było. Aaron przez przypadek wygadał policji i nocą zostaliśmy wezwani na komisariat, aby jak najszybciej wyjaśnić tą sprawę.
     Chłopaki postanowili uczcić – jak to stwierdzili „nasze zwycięstwo” – i wpadli na pomysł, aby zorganizować imprezę. Pan Wenger zaproponował, że może udostępnić im jedną z sal w ośrodku, co chłopaki przyjęli z entuzjazmem. Ja jednak nie miałam ochoty na świętowanie i postanowiłam zostać w domu. Po wczorajszym wieczorze nadal pozostał niemiły smak. Katarzyna zresztą też nie miała ochoty na imprezowanie i wieczorem zaszyła się w swoim pokoju.
     Postanowiłam wybrać z dość pokaźnej kolekcji filmów ojca, jakąś komedie romantyczną. Taty nie było, gdyż był w drodze na lotnisko. Kiedy dowiedział się, że Alicja pomagała mojemu tajemniczemu wielbicielowi, wściekł się i stwierdził, że obejdzie się bez jej pomocy. Martyna z ulgą przyjęła decyzję swojego męża, gdyż nie polubiła naszej ciotki, ale jest zbyt miła, by to okazać. Jednak postanowiła towarzyszyć Robertowi.
     Kiedy wybiła godzina siódma, usłyszałam dzwonek do drzwi. Przejrzałam się w lustrze, znajdującym się w przedpokoju i stwierdziłam, że wyglądam strasznie. Byłam w dresach, a moje włosy wyglądały, jakby przeszło przez nie jakieś tornado. Na ziemię sprowadził mnie raz jeszcze dzwonek do drzwi. Podeszłam do drzwi i spojrzałam przez wizjer. Wzięłam głęboki wdech i otworzyłam.
- Wybacz, królowo moja. – Powiedział, Wojciech, klękając przede mną. Wyciągną za siebie rękę, w której trzymał przepiękny bukiet kwiatów. – Czy wybaczysz moje niegodne zachowanie? – Zapytał niepewnie.
- Zastanowię się, czy jesteś tego wart. – Odparłam bardzo poważnie.
- Więc będę czekać.
- Żartowałam, wchodź. – Uśmiechnęłam się lekko, zapraszając gestem ręki. Wstał i wręczył mi kwiaty. - Dziękuję, są piękne – powiedziałam. Przyciągnął mnie do siebie i pocałował.
- Theo mi powiedział, co wydarzyło się w klubie.
- Nie chcę o tym rozmawiać. – Mruknęłam, idąc do kuchni. Wojtek poszedł za mną.
- Zachowałem się wczoraj jak dupek, naprawdę przepraszam. – Powiedział, opierając się barkiem o ścianę. Wyciągnęłam z szafki wazon, nalałam do niego wody, a następnie wsadziłam kwiaty i postawiłam je na stole.
- Co robimy? – Zapytałam.
- Jak to co? – Zdziwił się, Wojciech. – Impreza. Masz dwadzieścia  minut i nie chcę słyszeć żadnych jęków. – Powiedział stanowczo. – Alex też chciała zrezygnować, ale Aaron potrafi być bardzo przekonywujący.
- Nie dziwię się, że Alex nie chce iść. – Mruknęłam. – Przez ostanie kilka dni przechodziła piekło. Została aresztowana, jej przyjaciółka nie żyje, a druga jest w szpitalu w bardzo ciężkim stanie. Nie ma wiele powodów do świętowania.
- Nie, ale zaszycie się w pokoju i płakanie w poduszkę też nie jest dobre – odparł. – Poza tym, jeśli nie pójdziesz ze mną na imprezę, nie dowiesz się jaką niespodziankę przygotował dla ciebie tata.

*****

Alexandra

     Nie potrafię opisać, jak bardzo byłam szczęśliwa, przekraczając próg domu. Z utęsknieniem rzuciłam się na swoje wielkie i miękkie łóżko i myślałam, że nigdy z niego nie wstanę.
     Ostatnie dni mocno odcisnęły się na mojej psychice i zmieniły moje życie o sto osiemdziesiąt stopni. Mimo, iż jestem szczęśliwa, że w końcu wyjaśniła się sprawa z Chamberlain i Victorią, to w moim sercu odczuwam nieprzyjemną pustkę. Ostatni raz tak się czułam, kiedy dowiedziałam się, że moja siostra nie żyje.
     George słono zapłaci za skatowanie swojej dziewczyny i zamordowanie z zimną krwią Victorii. Czuję się za to odpowiedzialna, gdyż to dzięki mnie moje przyjaciółki poznały Georga.
     Najstraszniejsze w tym wszystkim jest to, że Eric pomagał mojemu przyjacielowi i to on stoi za pobiciem Chamberlain.
     Pewnie mnóstwo ludzi zastanawia się, dlaczego właściwie to zrobił? Co nim kierowało?
     Otóż, kiedy odwiedziłam Georga w dniu wypadku Chamberlain, Eric do mnie zadzwonił. Z tego, co opowiadał policji, rozmowa nie była przyjemna, gdyż wyznał mi, że zakochał się we mnie, a ja potraktowałam go, delikatnie mówiąc bardzo niemiło. Chciał się na mnie zemścić i w wyniku niekontrolowanego wybuchu złości napadł na Chamberlain i pobił ją.  
     Najgorsze jest to, że nie pamiętam rozmowy z bratem Sybil. Wierzę, że mogłam potraktować go chłodno, gdyż pod wpływem alkoholu często robię rzeczy, który na trzeźwo nigdy bym nie zrobiła i często wypowiadam słowa, których potem żałuje, albo – jak w tym przypadku – nie pamiętam.
- Gotowa? – Zapytał, Arthur, wchodząc do mojego pokoju.
- Naprawdę, nie mam ochoty na imprezy – powiedziałam, przeglądając się w lustrze. Po doprowadzeniu się do porządku, w końcu wyglądałam, jak cywilizowany człowiek i mogłam się pokazać publicznie.
- Nawet nie chcę słyszeć, że nie idziesz! Zaraz Aaron po ciebie przyjedzie.
- To ty nie idziesz? – Zapytałam.
- Nie, umówiłem się. – Odpowiedział, wycofując się z mojej sypialni, pewnie dlatego, by uniknąć zbędnych i kłopotliwych pytań.
     Westchnęłam ciężko, ostatni raz poprawiając włosy. Zabrałam z łóżka torebkę i wyszłam z pokoju. Schodząc na dół, musiałam przystanąć na moment, gdyż ból, który ostatnimi czasy coraz częściej nie daje mi spokoju, nie pozwolił mi na wykonywanie żadnych gwałtownych ruchów. Ból opanował całe moje ciało.
- Wszystko dobrze? – Zapytał, zmartwiony wujek.
- Tak, tak. – Wydukałam, próbując się uśmiechnąć. Nie chciałam na razie nikomu mówić o problemach zdrowotnych, nie chcąc martwić moich bliskich. Poza tym, postanowiłam, że jutro pójdę do lekarza i zrobię wszystkie badania. Coś niepokojącego działo się z moim organizmem i musiałam wiedzieć co.
     Ruszyłam wolnym krokiem, gdyż ból powoli ustawał, pozostawiając po sobie niemiłe wspomnienie.
- Cześć, Alex! – Zawołał wesoło, Aaron. Jak zwykle świetnie się prezentował. – Ślicznie wyglądasz. – Powiedział, obdarowując mnie zniewalającym uśmiechem.
      W drodze do ośrodka wiele nie rozmawialiśmy. Większość drogi przejechaliśmy w przyjemnej ciszy, której żadne z nas nie chciało przerywać. Aaron był skupiony na drodze, a ja ciągle rozmyślałam nad tym, co wydarzyło się w ciągu ostatnich dni.
     Wiedziałam, że muszę podziękować chłopakom z drużyny. Między innymi to dzięki nim został schwytany prawdziwy sprawca. Gdyby nie włączyli się w śledztwo na własną rękę, być może nadal bym siedziała zamknięta w areszcie, czekając na wyrok skazujący mnie na kilkanaście lat więzienia.
     Chłopaki zaaferowani – jak to oni określili „zwycięstwem” – postanowili zorganizować imprezę. Wujek udostępnił jedną z sal w ośrodku. Mimo, że nie dał wytycznych, jak mamy się zachowywać, to poprosił między innymi Aarona i Nicklasa - którzy byli głównymi organizatorami przyjęcia – aby wszystko odbyło się bez nieoczekiwanych niespodzianek. Wujek zakazał, by na imprezie był alkohol, gdyż nie lubi, kiedy jego podopieczni piją. Jednak byłam pewna, że Nicklas nie posłucha trenera i na pewno coś przyniesie.
     Kiedy Aaron zaparkował na parkingu przed ośrodkiem, zauważyłam, że stoi już kilka znajomych aut. Ramsey, jak zwykle otworzył mi drzwi i pomógł wysiąść z samochodu. Objął mnie ramieniem i skierowaliśmy się do środka.
     Wchodząc do jednej z większych sal, jakimi dysponuje ośrodek, byłam mile zaskoczona. Sala była bardzo ładnie wystrojona. Po lewej stronie pod ścianą znajdował się stuł szwedzki. Rozejrzałam się za alkoholem i ze szczerym zdziwieniem przyjęłam fakt, że chociaż w jeden kwestii Nicklas posłuchał mojego wuja.
- Witajcie! – Zawołał, Bendtner, podchodząc do nas. – Jak się czujesz, kilkanaście godzin na wolności?
- Mogę w końcu odetchnąć. – Odpowiedziałam.
- Chodź – powiedział, ciągnąc mnie za sobą – musisz kogoś poznać. – Dodał, widząc moją pytającą minę. Chwilę później ujrzałam dwie dziewczyny. Jedna z nich była wysoka i miała czerwone, długie włosy, a druga rude. Była bardzo ładne. – Poznaj: to Ann, a to Mandy, przyjaciółki Lucy. – Przedstawił mi nieznajome. Wydawały się być sympatyczne.
- Miło mi was poznać. Jestem Alexandra, ale mówcie mi Alex. – Powiedziałam, obdarowując ich lekkim uśmiechem, który odwzajemniły.
- Co ty tutaj robicie?! – Wykrzyknął, Aaron. – Dlaczego nikt mnie nie powiadomił, że przyjeżdżacie?
- Żebyś wypaplał Lucy? – Zapytał, Nicklas.
- A właśnie, gdzie Lucy? – Zapytałam, rozglądając się za ciemnowłosą.
- Wojciech jest w trakcie przekonywania jej, aby przyjechała – wyjaśnił, Nicklas.
- Cześć wszystkim! – Zawołał, Alex. Odwróciłam się w kierunku chłopaka i pierwszy raz w życiu nie skrzywiłam się na jego widok.
- Cześć Ann, cześć Mandy – przywitał z uśmiechem dziewczyny.
- Ty też wiedziałeś, że przyjeżdżają? – Zapytał naburmuszony, Aaron.
- Oczywiście. – Odpowiedział, ciemnoskóry. – Alex – zwrócił się do mnie niepewnie. – Możemy porozmawiać? – Zapytał.
- Jasne. – Odpowiedziałam i ruszyłam za chłopakiem.
- Chciałem przeprosić za moją mamę – powiedział, kiedy znaleźliśmy się na zewnątrz przed ośrodkiem. Westchnęłam ciężko.
- Posłuchaj, nie chcę rozmawiać o twojej matce. Poza tym, nie przepraszaj mnie za to, co ONA zrobiła. – Odparłam spokojnie.
- Mam nie przepraszać za to, co zrobiła, ale winisz mnie tak samo, jak ją, za to co spotkało cię w życiu.
- Wiem, że nie powinnam tak się zachowywać. Popełniam błędy, tak jak każdy. – Mruknęłam, zakładając ręce na piersi. – Powiedz mi, dlaczego tak bardzo zależy ci na tym, abym zmieniła o tobie zdanie?
- Nie chodzi tu o mnie, Alex. – Odpowiedział. – Ale o Rose. Jest twoją siostrą i to dla niej chcę, aby nasze stosunki wyglądały przyzwoicie. Jeśli nie chcesz się ze mną zadawać, zrozumiem to, ale błagam – urwał, biorąc głęboki wdech – nie każ w ten sposób Rosemarie. To jeszcze dziecko, nie rozumie wiele rzeczy, a ona potrzebuje teraz wsparcia. Teraz, gdy moja mama wyjdzie ze szpitala i będzie sądzona.
- Sądzona?
- Wyszły na jaw jej krętactwa i oszustwa na uczelni.
- Czego ode mnie oczekujesz? – Zapytałam niepewnie.
- Rosemarie to twoja siostra. Wczoraj twój ojciec wyjaśnił jej najdelikatniej tą całą sytuację...
- Czego ode mnie oczekujesz? – Powtórzyłam.
- Rosemarie to wspaniałe dziecko i bardzo chciałaby cię poznać. Na pewno równie mocno ją pokochasz.

*****

Łucja

     Po kilkunastominutowej namowie Wojciecha, w końcu zgodziłam się pojechać z nim na imprezę.
- Zobaczysz, nie będziesz żałować. – Powiedział, kiedy byliśmy w drodze do ośrodka.
- Mam nadzieję. – Westchnęłam. Oparłam się głową o zagłówek i przymknęłam oczy, ale szybko je otworzyłam, czując, jak zjeżdżamy na pobocze.
- Powiedz mi, co cię dręczy?
- Kaśka. Znowu nie była w najlepszym nastroju.
- Nic dziwnego, przeżywa ciężki okres w swoim życiu.
- No właśnie! – Wykrzyknęłam gwałtownie. – Powinnam być teraz przy niej...
- Twoja siostra to dorosła kobieta i kiedy przyjdzie odpowiedni czas, jestem pewien, że porozmawia z tobą szczerze. Jednak teraz musisz się wykazać ogromną cierpliwością. – Rzekł, delikatnie pieszcząc mój policzek.
- Masz rację. – Powiedziałam.
     Wojtek uśmiechnął się czule i musnął wargami moje usta. Nie minęło nawet sekundy, kiedy nasze pocałunki stały się bardziej namiętne. Jego dłoń zacisnęła się na moim biodrze, a z mojego gardła wyrwał się cichy jęk, który zaraz został zduszony przez jego usta. Przerwaliśmy pocałunki tylko na krótką chwilę, abym mogła rozpiąć się z pasów i  przesiąść się na jego kolana. Nie czułam żadnej krępacji. Nie myślałam o niczym innym, pragnęłam go tu i teraz. Chciałam znów mieć go blisko siebie, czuć jego oddech na moim ciele, jego dłonie pieszczące każdy milimetr mojego ciała. Ściągnęłam marynarkę, nie przestając całować Wojciecha. Ściągnął ze mnie białą bluzkę, kiedy jego telefon zadzwonił...
- Zabiję! – Warknął i oderwał się ode mnie. Wyciągnął telefon i spojrzał na wyświetlacz. – Aaron – odpowiedział, widząc moją pytającą minę. Natychmiast odrzucił połączenie i wyciszył telefon, następnie rzucił go na tylne siedzenie. Oparł się głową o zagłówek siedzenia i oddychał szybko. Dotknęłam jego rozgrzanego policzka, co sprawiło, że spojrzał na mnie. – Musimy chyba jechać. – Westchnął zły.
- Musimy? – Zapytałam. Blondyn uniósł lewą brew do góry.
- A co? – Zapytał, uśmiechając się łobuzersko.
- A może to, że chcę się z tobą kochać tu i teraz? – Powiedziałam bezwstydnie. Zamrugał zaskoczony i przywarł do mnie swoimi ustami. Ściągnął z siebie podkoszulek, ukazując świetnie zbudowane ciało. Pozwoliłam odpiąć swój biustonosz, który wylądował na siedzeniu obok. Wojciech ściągnął ze mnie spódniczkę. Ja też nie pozostałam mu dłużna i zaraz potem jego ubrania znalazły się w różnych miejscach samochodu. Nic się nie liczyło, tylko ja i on oraz ta chwila. Nie liczyło się, że ktoś może nas zobaczyć, pragnęłam go – i tylko to miało znaczenie. Zaczął delikatnie wodzić dłonią po wewnętrzne stronie mojego uda, a drugą pieścić moją pierś. Kiedy wypełnił mnie całą, zaczęłam rytmicznie poruszać biodrami, w górę i w dół. On w tym czasie przyssał się do moich piersi i liżąc je i podgryzając, doprowadzał mnie do eksplozji. Gdy nadszedł kulminacyjny moment szczytu wbiłam swoje paznokcie w jego plecy, pozostawiając parę czerwonych smug. Oboje jęknęliśmy z uczucia ekstazy. Wojciech pocałował mnie krótko w usta, a potem w czoło. Przytuliłam się mocno do chłopaka, a on objął mnie ramionami. Trwaliśmy tak kilka minut, aby uspokoić się trochę. Kiedy kolejny raz zadzwonił telefon, Wojciech odebrał.
- Czego chcesz, Ramsey? – Wojtek dosłownie warknął do słuchawki. – Niedługo będziemy. – Zamilkł na chwilę, słuchając przyjaciela. – A co cię do kurwy nędzy obchodzi, co my robimy?! – Ryknął. Podskoczyłam przestraszona jego nagłym wybuchem, chciałam się odsunąć, ale nie pozwolił mi. – Za piętnaście minut będziemy, pasuje? – Zapytał. – Na razie. – Powiedział i rozłączył się. – Pierdolca można dostać z tym człowiekiem. – Westchnął ciężko. – Serio, Łucja, teraz musimy się zbierać.
- Mhm... – Wymruczałam i niechętnie się oderwałam od Wojtka. Nie czułam się skrępowana, będąc przed nim całkowicie naga. Patrzył na mnie z uwielbieniem i miłością, co dodawało mi odwagi, zakopując gdzieś głęboko moją nieśmiałość.
- Co się stało z moją nieśmiałą Łucją? – Zaśmiał się, Wojciech, kiedy się ubieraliśmy. – Co w ciebie wstąpiło, kochanie?
- A co, było źle? – Zapytałam.
- Było wspaniale. – Wymruczał mi do ucha, powodując przyjemne dreszcze. Spojrzał mi głęboko w oczy i pocałował mnie.
- Wiesz co – powiedziałam między pocałunkami. – Może jedźmy już...
- Tak masz rację. – Mruknął.
- I jak wyglądam? – Zapytała, kiedy w miarę doprowadziłam się do porządku. Szczęsny uśmiechnął się szeroko.
- Jak zwykle pięknie. – Odpowiedział.
- Nie zgrywaj się – burknęłam, poprawiając włosy.
- Nie zgrywam się. Mam piękną i seksowną dziewczynę. – Stwierdził. Na moich policzkach zagościły dwa małe rumieńce. – Wyglądasz prześlicznie, kiedy się rumienisz. – Mrugnął do mnie i odpalił samochód.
- Może jednak ta impreza nie będzie taka zła – powiedziałam, oglądając widoki za oknem. Wojciech roześmiał się.
- Fajnie, że mogłem poprawić ci humor. Następnym razem, kiedy będziesz w złym nastroju, już wiem, jak to zmienić. – Powiedział, spoglądając na mnie wymownie.
- No wiesz, co. Zaraz zrobisz ze mnie nimfomankę.
- Bez przesady.
- A jaka to niespodzianka? – Zapytałam, zmieniając temat na bardziej zręczny.
- Nie powiem ci. Za chwilę się dowiesz. – Powiedział. Przewróciłam oczami i przez resztę drogi się nie odzywałam.
     Przed ośrodkiem treningowym byliśmy dziesięć minut później. Na parkingu było mnóstwo samochodów. Pewnie większość chłopaków z drużyny przyjechało na przyjęcie, co ucieszyło mnie, gdyż bardzo dawno ich nie widziałam.
- Zapraszam. – Wojtek otworzył mi drzwi od samochodu. Kiedy szliśmy w kierunku wejścia, chłopak objął mnie ramieniem, jednak chwilę później jego dłoń zjechała na mój tyłek. Spojrzałam na Wojtka ostrzegawczo i strzepnęłam jego rękę. – Tak tylko badałem sytuację. – Odparł lekko. – Muszę wiedzieć na ile mogę sobie pozwolić.
- Jesteś gorszy niż Nick i Aaron razem wzięci – mruknęłam.
- Przy tobie inaczej się nie da. – Powiedział wyzywająco.
- No w końcu! – Krzyknął, Nicklas, machając do nas, kiedy przekroczyliśmy próg sali, w której w najlepsze trwała impreza.
- Co tak długo? – Zapytała, Alexandra.
- Tak się stęskniliście za nami? – Zapytał z przekąsem, Wojtek.
- Za Lucy oczywiście, że tak. – Powiedział, Duńczyk.
- Cześć, Lucy! – Zawołał, Jack i podszedł do nas razem z Theo.
- Co wy tak długo robiliście? – Zapytał, Walcott.
- Dziki seks w samochodzie – zaśmiał się, Nicklas. Wymieniliśmy z Wojtkiem spojrzenia. Bendtner zagwizdał. – Oj, było ostro.
- Zazdrościsz? – Zapytał, Wojtek.
- Co z tą niespodzianką? – Zapytałam zniecierpliwiona.
- Właśnie! – Theo uderzył się otwartą dłonią w czoło. – Thomas! – Zawołał kolegę z drużyny. Kilka sekund później pojawił się przy nas Vermaelen. – Poznaj, oto Thomas Vermaelen.
- Theo – zaczęła powoli. – Znamy się.
- Znałaś go – przyznał, Aaron. – Ale wtedy był nic nieznaczącym robaczkiem, teraz jest kapitanem.
- Nic nieznaczącym robaczkiem? – Zbulwersował się mężczyzna. – Tak samo, jak ty.
- Wiem i jestem z tego dumny. – Powiedział i wypiął pierś.
- Naprawdę jesteś kapitanem? – Zwróciłam się do Thomasa. Kiwną twierdząco głową. – A co z Robinem?
- Odszedł do Manchesteru United. – Odpowiedział, Jack.
- A kto jest wice kapitanem? – Zapytałam, będąc w totalnym szoku, gdyż nie miałam pojęcia o planach van Persiego .
- Mikel. Nie ma go tutaj aktualnie, bo pojechał z żoną na wakacje. – Wyjaśnił, Theo. – No, ale koniec tego gadania! Czas na prawdziwą niespodziankę!
- Co? – Zmarszczyłam brwi.
- Chodź. – Wojtek złapał mnie delikatnie za rękę i pociągnął mnie z głąb sali. Nie wiem czy miałam zwidy, ale przy oszklonej ścianie stały moje przyjaciółki!
- Anka?! Magda?! – Krzyknęłam. Dziewczyny z piskiem rzuciły mi się na szyję. – Ale jak to?
- Twój tata zaprosił nas na wakacje do Londynu. – Powiedziała, Magda.
- Przyjechałyśmy na cały miesiąc! – Dodała, Anna.
- A gdzie Damian?
- Pojechał do babci. Rozchorowała się – odpowiedziała, Magda.

*****


Alexandra


     Nawet przez moment nie żałowałam, że przyjechałam do ośrodka na przyjęcie. Było dużo śmiechu i co najważniejsze, trochę lepiej poznałam chłopaków z drużyny, którzy okazali się być naprawdę miłymi chłopakami.
     Spokoju nie dawała mi nie tak dawna rozmowa z Alexem. Ciągle myślałam nad tym, co mi powiedział.
„Rosemarie to wspaniałe dziecko i bardzo chciałaby cię poznać. Na pewno równie mocno ją pokochasz.”
     Moja młodsza siostra – brzmi tak... Dziwnie i nierealnie. Nie tak dawno straciłam Emily, a los jakby chcąc zrekompensować trudy ostatnich miesięcy, w nagrodę daje mi młodszą siostrę, którą jeszcze nie tak dawno obwiniałam za całe zło, które mnie spotkało. Alex ma rację, że Rosemarie, tak samo jak on, nie są winni, to co spotkało mnie w życiu. Byłam tak zaślepiona nienawiścią, że obwiniałam za swoje niepowodzenia wszystkich, którzy mieli coś wspólnego z Chamberlain. Na szczęście czas pokazał, że nie wszyscy z otoczenia kochanki mojego ojca są pozbawieni jakichkolwiek zasad.
- Co wy tak długo jechaliście do ośrodka? – Ann zwróciła się do Lucy. Ciemnowłosa odwróciła szybko głowę, gdyż na jej policzki wdarł się soczysty rumieniec. – Co jest? – Drążyła, czerwonowłosa. – Czy wy?
- Jeśli będzie chciała, sama powie. – Powiedziałam. Lucy uśmiechnęła się do mnie z wdzięcznością. Nagle znowu poczułam się bardzo źle. Myślałam, że jeśli zaraz nie wyjdę na świeże powietrze, zwymiotuję.
- Gdzie idziesz? – Zapytała wyraźnie zmartwiona, Lucy.
- Na dwór. Źle się czuję. – Odpowiedziałam.
- Iść z tobą? – Zapytała.
- Nie, nie trzeba.
     Odetchnęłam z ulgą, kiedy znalazłam się na zewnątrz. Oddychałam głęboko i ucieszyłam się, kiedy ból brzucha powoli mijał. Ewidentnie coś złego działo się wewnątrz mnie i nie mogłam już dłużej zwlekać z pójściem do lekarza.
- Coś cię boli? – Podskoczyłam przestraszona, kiedy ręka Aarona znalazła się na moim ramieniu.
- Już jest wszystko dobrze. – Odpowiedziałam, wymuszając uśmiech.
- Z chłopakami wpadliśmy na pomysł, żeby pojechać na weekend pod namioty za miasto. Co ty na to? – Zagadnął.
- Świetny pomysł.
- Mamy już plan, jak nastraszyć Nicklasa. – Zaśmiał się na samą myśl. Pokręciłam głową z uśmiechem. – Na pewno dobrze się czujesz? Nie wyglądasz najlepiej. Jesteś blada – stwierdził.
- Naprawdę, mam wszystko pod kontrolą. Często boli mnie brzuch, ale jutro idę do lekarza, więc się nie martw.
- Pójdę z tobą.
- Nie musisz, poradzę sobie.
- Chcę być z tobą i nie wykręcaj się nawet. – Powiedział stanowczo. – Mam do ciebie prośbę – zaczął nerwowo.
- Wal śmiało. – Powiedziałam, uśmiechając się zachęcająco, widząc jak Aaron denerwuje się.
- Obiecaj, że się nie wkurzysz.
- Co wykombinowałeś, Ramsey? – Zapytałam, szczerze zmartwiona.
- Za dwa tygodnie moja kuzynka wychodzi za mąż i zaprosiła mnie oczywiście na ślub, tylko jest mały problem.
- Jaki problem?
- Kilka tygodni temu powiedziałem rodzicom, że mam dziewczynę. I jesteś nią ty.
- Że co, kurwa? – Wykrzyknęłam.
- Obiecałaś, że nie wkurzysz się. – Powiedział szybko. – Daj mi to wyjaśnić.
- No to gadaj!
- Rodzice nie dawali mi spokoju, że ciągle jestem sam i wypaliłem, że mam dziewczynę. Nie sądziłem, że rozpowiedzą to całej rodzinie, a kiedy sam zjawię się na weselu mojej kuzynki, będzie to bardzo podejrzane.
- No dobrze – wzięłam głęboki wdech – a jaka jest twoja prośba?
- Pojedziesz ze mną do Caerphilly i będziesz udawać moją dziewczynę?
- Że co?! Mam pojechać z tobą i udawać twoją dziewczynę?! Pojebało cię, Ramsey?
- Tak, trochę. – Odparł powoli, nerwowo przeczesując palcami włosy. Nagle zrobiło mi się ciemno przed oczami, a chwilę później leżałam nieruchomo na ziemi. Nie czułam już niczego...

15 komentarzy:

  1. właśnie nadrobiłam zaległości, bo sesja na szczęście dla mnie się już skończyła i mogłam powrócić do rzeczy, które lubię ; )
    podczas mojej nieobecności wiele rzeczy się zmieniło... Alexandra była w więzieniu, Łucja i Wojciech pojechali na wakacje, gdzie pierwszy raz się kochali, na wolności panował morderca, grupka przyjaciół organizowała "podstęp" na tego złego człowieka. bardzo fajne to było, nie pomyślałabym, że coś takiego można by wkręcić w opowiadanie o piłkarzach, serio : )
    co do opowiadania, to naprawdę chciałabym by trwało jak najdłużej. zdążyłam się bardzo przywiązać do Twoich bohaterów i polubiłam ich tak mocno, że trudno mi będzie od nich tak odciąć. mam nadzieję, że drugie opowiadanie będzie równie dobre, a może nawet lepsze niż to (o ile się da! :D)

    mam nadzieję, że niedługo pojawi się pierwszy odcinek drugiej serii mojego opowiadania. bardzo zależałoby mi na Twojej opinii, więc jak coś dam Ci znać o powstaniu nowego odcinka, dobrze?

    pozdrawiam Cię gorąco :*

    / a-beautiful-regret.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście nie mogę się doczekać Twojego nowego rozdziału, więc informuj mnie :)

      Usuń
  2. Świetny rozdział. Aaron mnie rozwalił :D
    Cieszę się, że Alexandra wreszcie wyszła z więzienia.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny ! Życzę dużo weny.
    Cheryl [till-death-do-us-part.blogspot.com]

    PS Ile planujesz rozdziałów w tym opowiadaniu ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciężko mi stwierdzić. Może jeszcze ok. 10. Nie wiem. :)
      Pozdrawiam! :)

      Usuń
  3. a masz jeszcze inne opowiadania ?

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziki sex w samochodzie? NO no no I rAMSEY POWIEDZIAŁ ZE MA DZIEWCZYNE MAM NADZIEJE ZE aLEX NIC SIE I STAŁO I ZE NIEDŁUGO BEDĄ RAZEM :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział genialny kocham to opowiadanie. Już nie mogę się następnego rozdziału doczekać. Ciekawi mnie co jest Alex. Pozdrawiam i życzę wnki. :D

    OdpowiedzUsuń
  6. O boże nie wiem jak wytrzymam ten tydzień do nowego rozdziału ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział genialny. Najważniejsze, że sprawa Alex się wyjaśniła, a ona wyszła z więzienia. Tylko coś czuję, że jej problemy się nie skończą. Mam nadzieję, że nie jest jakoś poważnie chora.

    OdpowiedzUsuń
  8. tak jak mówiłam, pierwszy odcinek nowej serii na a-beautiful-regret.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ahahha. Dzikooooooo w samochodzie xD już nie mieli kiedy się kochać? :D haha. no i świetną niespodziankę Łucja miała :) i cieszę się, że Łucja z Alexandrą się dogaduje.

    Ramsey, ciołku. Ten to jest naprawdę masakra. W pozytywnym znaczeniu :) On i Alex będą razem. Ja to wiem! W ogóle to co to za ból? Pomyślałabym, że w ciąży jest, ale nic nie robiła, prawda? chociaż.. o kurde! :o była nachlana, nic nie pamięta! o kur*a, nie!!!

    Lalala. Śmieszny rozdział :D ale śmieszny, że rozśmieszały mnie ich teksty, Mogę się założyć, że tak na pewno jest. Ja sobie nie wyobrażam z takimi głupkami chociaż jeden cały dzień spędzić! :D

    Oby z Alex było wszystko okej...
    Weny :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Strasznie mi szkoda Alexandry, przeżyła w swoim życiu już naprawdę tak dużo złego, ja osobiście nie wiem, jak przeżyłabym śmierć przyjaciółki, naprawdę - coś strasznego! ;c Dobrze jednak, że dziewczyna poznała całe to towarzystwo, będzie jej z nimi zdecydowanie łatwiej przez to wszystko przejść i jakoś się z tym uporać. No i jeszcze ta siostra, która faktycznie może być jakąś rekompensatą za Emily. I coś czuję, że z tego udawanego związku z Aaraonem może być coś więcej. :D
    Ja też nie poznaję Łucji, ale muszę przyznać, że jej zmiana strasznie mi się podoba. xD
    Pozdrawiam. xxx [ http://rok-w-raju.blogspot.com ]

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapraszam serdecznie na nowy rozdział. :) http://rok-w-raju.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Nominowałam cię do do libster award ;D
    Pytania są na tym blogu ;
    http://two-love-one-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Znowu zaskakujesz. Haha. No więc bardzo się ciesze że wszystko się wyjaśniło wokół Alex i więzienia. No i ten ciekawy momencik w samochodzie, bardzo ciekawie :D. Ciesze się że impreza oby panią się podobała gdyż dobrze jest chociaż na chwilkę zapomnieć o problemach. Boje się o Alex. Mam krótkie podejrzenia co może jej dolegać, ale ty i tak pewnie znowu mnie zaskoczysz. Zła ani trochę nie jestem na ciebie, nie rozumiem dlaczego miałabym być. Rozdział fantastyczny, jak zwykle. Życzę udanego weekendu :)

    OdpowiedzUsuń