2013-02-09

Rozdział 48

Witam!!!

Bardzo, ale to bardzo przepraszam Was za kolejny beznadziejny rozdział. Nie wiem, co ostatnio się ze mną dzieje, naprawdę. Obiecuję bardziej się postarać. Obiecuję również, że kolejne moje opowiadanie będzie lepsze od tego.

Pozdrawiam!
__________________________________________________________________________________

Łucja

     Następnego dnia rano mój tajemniczy wielbiciel dał o sobie przypomnieć. Kolejna przesyłka, tylko tym razem koszem czekoladek chciał sprawić mi przyjemność. Miałam ochotę spalić je wszystkie w kominku, ale powstrzymała mnie Kaśka.
     Dowiedzieliśmy się, że za dwa tygodnie odbędzie się rozprawa w sprawie Alex. Krzysztof zakładał, że najwcześniej za miesiąc się odbędzie, jednak i w tym przypadku czas nie jest po naszej stronie. Zegar tyka, a my nadal nie mamy dowodów uniewinniających Alex.
     Po godzinie dziesiątej Nicklas z Wojtkiem przyjechali do mnie, gdyż pierwszy z nich stwierdził, że ma świetny pomysł.
- Cześć – powiedział, Wojtek obdarowując mnie krótkim pocałunkiem w usta.
- Nie uwierzysz, Lucy, na jaki super pomysł wpadłem! – Krzyknął, Nicklas, wchodząc za Wojtkiem do domu.
- Też miło cię widzieć – mruknęłam. Zaprowadziłam ich do salonu. – Chcecie coś do picia? – Zapytałam.
- Ja chętnie coś zjem – powiedział, Nick, biegnąc do kuchni. Westchnęłam ciężko i spojrzałam na Wojtka.
- Serio wpadł na jakiś sensowny pomysł? – Zapytałam z powątpieniem.
- Nie mam pojęcia. – Złapał mnie za rękę i poszliśmy do kuchni. Nicklas wyjadał akurat zawartość lodówki.
- W domu nie masz jedzenia? – Zapytał, Wojtek.
- Od tego myślenia jeść mi się chce – odpowiedział. Wojtek przewrócił oczami, a następnie spojrzał na mnie i uśmiechnął się lekko.
- To jaki jest ten twój plan? – Zapytałam.
- W piątki zawsze jest mega duża impreza w klubie studenckim przy uniwersytecie Alex. – Zaczął, Duńczyk. – Z tego co się zorientowałem chodzi.
- A co ty tam robiłeś? – Zapytałam.
- Niegdyś co piątek chodziłem tam na imprezy, bo tam łatwo było poderwać laski. – Wyjaśnił, a ja pierwszy raz od kilku tygodni odetchnęłam z ulgą, że Anna zmieniła obiekt zainteresowań.
- Skąd wiesz, że Eric nadal tam chodzi? – Zapytałam.
- Nie wiem, ale zawsze można pójść i zobaczyć.
- No dobrze, pójdziemy i jak zastaniemy go tam, to co wtedy?
- Jakaś fajna laska pójdzie go zagadać i wyciągnąć od niego informacje. – Powiedział dumny z siebie Nick.
- Niby kto będzie tą laską? – Zapytałam.
- No ty. – Odpowiedział to takim tonem jakby to było oczywiste.
- Nie zgadzam się – powiedziałam w tym samym momencie, co Wojtek.
- Popieprzyło cię, Bendtner? – Warknął, Szczęsny. – Jeżeli ten cały Eric, jak twierdzimy, jest mordercą Victorii i napastnikiem Chamberlain, nie pozwolę, aby Lucy z nim rozmawiała.
- Ja chętnie wam pomogę – zaproponowała, Katarzyna, wchodząc do kuchni. Zaskoczona nie wiedziałam co powiedzieć.
- W porządku – zgodził się Nick.
- Nie – powiedział stanowczo, Wojtek. – Nikt z dziewczyn nie będzie z tym człowiekiem rozmawiał.
- To może ty się przebierzesz za dziewczynę i porozmawiasz z nim? – Zaproponował z ironią, Nicklas.
- A może tak cię w łeb strzelę? – Syknął, bramkarz.
- Chłopaki – powiedziała, Katarzyna. – Serio, chętnie wam pomogę. Upiję tego kolesia i wyśpiewa mi wszystko.
- Wojtek to jedyny sposób – dodał, Nicklas.
- Pod warunkiem, że będziemy w pobliżu i... – spojrzał na mnie. – Nie jedziesz z nami. W domu będziesz bezpieczna.
- Słucham? – Oburzyłam się. – Jadę. Chcę widzieć to na własne oczy.
- Łucja. – Kaśka zwróciła się do mnie po polsku. – Wojtek ma rację.
- Mowy nie ma! – Zaprzeczyłam stanowczo. – Jedziemy wszyscy albo nikt – mruknęłam, zakładając ręce na piersi. – Poza tym, tata nie będzie zadowolony, kiedy dowie się, że bierze udział w misji samobójczej.
- Nie przesadzasz czasem? – Warknęła, Kaśka.
- Przesadzam tak samo, jak wy. – Powiedziałam ostro, wstając z krzesła. Wyszarpnęłam rękę z uścisku Wojtka i skierowałam się do pokoju.
- Łucja! – Zawołał, Wojtek i pobiegł za mną. Dogonił mnie przy schodach. Złapał mnie w talii i odwrócił do siebie. – To zbyt niebezpieczne. Jeśli naprawdę to on stoi za tymi przestępstwami? Nie chcę cię narażać.
- Ale moją siostrę tak?
- Wiesz, że jej decyzja nie zależy od nas.
- Moja też nie.
- Mylisz się. – Spojrzał na mnie ostro. – Nie pozwolę, żeby stało ci się coś złego.
- Nie stanie.
- Skąd wiesz? Jeżeli będzie zadyma w klubie, będziemy musieli się skupić na Ericu i twojej siostrze.
- Chłopaki też mogą pojechać, więc nie będę samotna.
- Im mniej osób, tym mniej będzie to podejrzane. Poza tym, szóstka piłkarzy Arsenalu w podrzędnym klubie, naprawdę nie wydaje ci się dziwne?
- I tak jadę z wami i nie zmusisz mnie to zmiany decyzji.
- Och! Dlaczego musisz być taka uparta?
- Nie jestem wcale uparta.
- Jesteś. I to bardzo.
- Masz z tym jakiś problem?
- Czasem, ale i tak cię kocham – uśmiechnął się łobuzersko i pocałował mnie namiętnie, pozbawiając przez chwilę powietrza.
- No błagam was. – Jęknął, Nick. – Jeżeli odczuwacie nagą potrzebę seksualną, na górze jest tyle pokoi.
- Zaraz ty będziesz miał potrzebę pójścia do chirurga plastycznego. – Warknął, Wojtek.
- Dlaczego? – Zapytał, Bendtner.
-Trzymajcie mnie – powiedział cicho, mój chłopak.
- Jadę do Aarona i Alexa do szpitala, aby zaznajomić ich z naszym planem. – Zakomunikował, Duńczyk, znikając za drzwiami.
- Nareszcie spokój – powiedział z ulgą, blondyn.
- Chodźmy do mnie do pokoju. – Powiedziałam, ciągnąc chłopaka za rękę.
- A co tam będziemy robić? – Zapytał, nachylając się i muskając płatek mojego ucha. Po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz.
- Oglądać bajki. – Odpowiedziałam ze śmiechem. Chłopak jęknął głośno. – Serio, wpływ Nicka i Aarona na ciebie jest bardzo negatywny. – Westchnęłam.
- Ale w Male nie przeszkadzało ci to. – Zauważył z błyskiem w oku, powodując na mojej twarze rumieńce.

*****

Alexandra

     Nigdy przez głowę nie przeszło mi, że w tak krótkim czasie moje życie legnie w gruzach. Nigdy nie było dobrze, ale z czasem nauczyłam się żyć ze świadomością, że w moje życie to jedna wielka kupa nieszczęścia, na którą złożyło się wiele czynników.
     Jednak w tym nędznym życiu miałam jeszcze przyjaciół, którzy mnie wpierali i pomagali w ciężkich chwilach. Teraz nawet przyjaciół nie mam. Sybil odwróciła się ode mnie, George zresztą też. Victoria, która z nielicznych wierzyła w moją niewinność, została zamordowana. Pozostał jeszcze Aaron, który z czasem i on odwróci się ode mnie.
     Użalanie się nad moim beznadziejnym życiem, przerwał policjant.
- Zna pani tą kobietę? – Zapytał, podając mi niewielkie zdjęcie. Poczułam, jak serce podchodzi mi do gardła. Spojrzałam z paniką w oczach na starszego mężczyznę.
- To moja przyjaciółka, Sybil Donovan. – Odpowiedziałam powoli. – Co się stało? – Zapytałam, modląc się w duchu, żeby okazało się, że nic jej nie jest.
- Została brutalnie pobita. – Odpowiedział.
- Żyje? – Zapytałam szybko.
- Żyje, jednakże jej stan jest bardzo ciężki.
- Macie napastnika?
- Nie. Chcieliśmy zadać pani właśnie w tej sprawie kilka pytań. Czy panna Donovan miała wrogów?
- Nic mi o tym nie wiadomo. – Odpowiedziałam oszołomiona.
- Czy miała jakieś problemy?
- Nie wiem. Naprawdę nie wiem, dlaczego została pobita.
- Rozumiem. – Odparł, notując coś. Chwilę później wyszedł, a ja zostałam sama.

*****

Łucja
     Kolejna ofiara. Kolejne pytania bez odpowiedzi.
     Kto zaatakował? Czy to ta sama osoba, która zaatakowała matkę Alexa i zamordowała Victorię? Dlaczego obrała sobie właśnie za cel przyjaciół Alexandry?
     W sprawie wieczornej akcji w klubie było już wszystko ustalone. Otóż, moja siostra wspólnie z Wojciechem, Theo i Nicklasem wejdą do klubu. Katarzyna dostanie dyktafon, a jej zadaniem będzie wyprowadzenie na zewnątrz naszego podejrzanego i upicie go oraz wyciągnięcie z niego całej prawdy. Niby nic wielkiego, ale mam przeczucie, że plan Nicklasa nie dojdzie do skutku.
     Ja z Aaronem i Jackem będziemy czekać przed klubem.
- Gdzie idziecie? – Zapytała, ciocia, kiedy szykowałam się do wyjścia.
- Jadę z Katarzyną i chłopakami do klubu. – Odpowiedziałam.
- Cieszę się, że Katarzyna jedzie razem z wami – powiedziała, Martyna, wychodząc z kuchni. – Przyda jej się trochę rozrywki.
- Tak, masz rację – powiedziałam z uśmiechem, mając nadzieję, że wyszedł na szczery. Nie mogło się wydać, po co jedziemy do klubu. Rober z Martyną wpadliby w szał, kiedy dowiedzieliby się, że szukamy na własną rękę prawdziwego sprawcy ostatnich przestępstw. Utrzymanie ich w niewiedzy było konieczne, aby nasz plan wypalił.
- A gdzie jedziecie? – Zapytała, moja macocha. Spojrzałam na nią lekko przestraszona. – Spokojnie, nie będziemy was śledzić, ale dla świętego spokoju chciałabym wiedzieć, poza tym, Robert wkurzyłby się, gdybym nie spytała się, gdzie idziecie. – Wyjaśniła, kobieta.
- Klub studencki, to chyba tak się nazywa. – Odpowiedziałam.
- Gotowa? – Zapytała, Katarzyna, schodząc ze schodów.
- Tak – odpowiedziałam. Kilka minut później usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
- Witaj, Wojtku. – Powiedziała, wesoło Martyna.
- Cześć. Dziewczyny gotowe? – Zapytał, wchodząc za kobietą. Spojrzał na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy. To, że był na mnie wściekły – byłam pewna i nie musiał nawet tego okazywać.
- Jedźmy już – powiedziała, Katarzyna, widząc, że Martyna chce rozpocząć zadawanie kolejnych pytań.
- Bawcie się dobrze! – Zawołała, ciotka.

******

     Czekaliśmy już dwadzieścia minut przed klubem, ale miałam wrażenie, jakby te kilkanaście minut trwały dwie godziny. Byłam zła na Wojtka, że nie pozwolił mi wejść razem z nim, ale nie chciałam się z nim kłócić, więc zgodziłam się zostać z chłopakami.
- Nie rozumiem, dlaczego to ja nie mogłem wejść, zamiast Wojtka – marudził, Aaron. Jack westchnął ciężko. Pięć minut temu tłumaczył mu, ale Aaron zdawał się nadal nie rozumieć.
- Jesteś czasem nazbyt porywczy. Wojtek jest bardziej opanowany, poza tym, ostatnio, jak widziałeś Erica, prawie rozwaliłeś mu łeb, więc nie zadawaj kolejny raz tego samego pytania. – Odpowiedział, poirytowany Anglik.
- I tak uważam, że to nie fair. – Mruknął i usiadł koło mnie na ławce. Chwilę później poczułam, że telefon mi wibruje. Dzwonił Nicklas.
- Co się stało? – Zapytałam.
- Nic się nie stało. – Odpowiedział. – Możecie wejść już do klubu. Katarzyna razem z Ericem wyszli na balkon. Wojtek poszedł za nimi.
- Zaraz będziemy – powiedziałam i rozłączyłam się. – Zaczyna się. – Zwróciłam się do chłopaków.
- Idziemy – rozporządził, Aaron i dosłownie popędził do klubu. Jack pokręcił głową z dezaprobatą.
- Coś mi się wydaje, że to nie Eric jest odpowiedzialny za ostatnie wydarzenia.
- Dlaczego? Dla mnie jego zachowanie jest dosyć dziwne. Jego siostra walczy o życie, a on tak po prostu baluje w klubie?
     Nasze rozważania odłożyliśmy na później, bo akurat weszliśmy do zatłoczonej dyskoteki. Rozejrzeliśmy się za Nicklasem, Aaronem i Theo. Siedzieli w odległym kącie lekko pochyleni, aby nikt ich nie rozpoznał. Jednak zważywszy na to, że w środku było ciemno, nikt nawet nie zauważył, że piłkarze Arsenalu zagościli w podrzędnym klubie. Światło dawały tylko kule dyskotekowe, zawieszone wysoko na suficie.
     Idąc za Wilsherem dostrzegłam w oddali znajomą sylwetkę.
- To nie możliwe. – Powiedziałam do siebie.
- Co jest? – Zapytał, Anglik, widząc moje niedowierzanie na twarzy.
- W tamtym miejscu – wskazałam ręką drzwi toalety męskiej – stał Ronaldo.
- Żartujesz? – Parsknął. – Co miałby tutaj robić?
- Nie wiem. Może tylko zdawało mi się. – Powiedziałam.
     Nie mam pojęcia, ile czasu minęło. Minuta czy cała godzina, ale byłam pewna, że jeśli zaraz czegoś się nie dowiem, oszaleję. Chłopaki chyba byli w podobnych nastrojach. Wszyscy w napięciu oczekiwali wiadomości od Wojciecha, który wyszedł za moją siostrą na taras, aby nie zostawić jej sam na sam w towarzystwie Erica.
- To dla pani. – Powiedział kelner, podchodząc do naszego stolika i stawiając przede mną szklankę z kolorowym drinkiem oraz wręczając mi bukiet czerwonych róż. Zdziwiłam się lekko, moi towarzysze zresztą też, bo nikt z nas nie zamawiam alkoholu, gdyż dzisiejszego wieczoru wszyscy chcieliśmy zachować trzeźwy umysł.
- To jakaś pomyłka, nie zamawiałam drinka – powiedziałam grzecznie.
- Wiem, proszę pani, ale oto ten pan – wskazał na mężczyznę, siedzącego przy barze – zamówił dla pani.
      Zmrużyłam oczy, przyglądając się owemu mężczyźnie.
- Ronaldo – warknęłam przez zaciśnięte zęby. Kiedy wypowiedziałam nazwisko gwiazdy Realu Madryt, Nicklas wypluł na Theo, koktajl, który właśnie pił. Anglik spiorunował spojrzeniem starszego kolegę.
- Zobacz, jest liścik – powiedział, Jack. Wyciągnęłam drżącą ręką karteczkę i rozwinęłam ją. Theo zapalił latarkę w telefonie, gdyż było na tyle ciemno, że nie byłam w stanie niczego przeczytać.
„Pięknie wyglądasz. Mam nadzieję, że drink będzie smakować. W końcu masz osiemnaście lat i może już pić alkohol, prawda? I bez przeszkód możesz się ze mną umówić.
M. – a może tak CR7?”

      Wstałam gwałtownie z kanapy, zabierając ze stolika bukiet róż oraz drinka i skierowałam się do „tajemniczego wielbiciela”.
- Ronaldo. – Nazwisko piłkarza w moich ustach zabrzmiało, jak przekleństwo. Poczułam się pewnie, czując rękę Theo na swoim ramieniu.
- Lucy, co za miłe spotkanie. Co tutaj robisz? – Zapytał.
- Nie rób z siebie większego kretyna, Ronaldo. – Warknęłam. – Robisz te same sztuczki, co w Manchesterze? Obiecałeś, że dasz mi spokój.
- Niczego nie obiecywałem, maleńka – zaprzeczył.
- Po pierwsze: nie mów do mnie maleńka. Po drugie: co ci odbiło? Nie masz czasem narzeczonej i dziecka?
- Dziecko mam, ale to chyba nie jest w tym momencie istotne. Narzeczonej już dawno nie mam.
- Irina w końcu zmądrzała. – Syknęłam.
- Lucy, porozmawiajmy – powiedział pojednawczo.
- Rozmawiać chcesz?! – Wykrzyknęłam tak głośno, że kilka osób spojrzało w naszą stronę. – Od kilku miesięcy mnie nękasz! Skąd wiesz, gdzie mieszkam? Kto ci pomagał? Karol?
- Karol był przynętą. Nie pomagał mi. – Odpowiedział spokojnie.
- Skąd wiesz gdzie mieszkam? – Powtórzyłam pytanie, tracąc resztki spokoju.
- Porozmawiaj ze swoją ciocią.
- Ciocią?! Jaką ciocią?! – Wykrzyknęłam.
- Alice była bardzo pomocna. – Uśmiechną się szeroko. – I co? Pójdziesz ze mną na randkę? – Zapytał. Nagle wybuchłam niekontrolowanym śmiechem. Theo spojrzał na mnie, jakbym postradała zmysły, a Ronaldo chyba w końcu poczuł, jak grunt pod nogami mu się sypie. Nawet nie sądziłam, że można być tak pewnym siebie.
- Wiesz, co piłkarzyno od siedmiu boleści, zabierz te kwiaty – powiedziałam ostro, rzucając w bruneta podarunkiem. – Nie życzę sobie, żebyś wysyłał mi kolejnych prezentów, bo pójdę na policję. A! I zapomniałabym – urwałam na moment. Spojrzałam z nikłym uśmiechem na drinka, który chwilę później wylądował na białej koszulce Pana Gwiazdy. – Zapamiętaj, że nie umawiam się z podstarzałymi gwiazdami. Masz kryzys wieku średniego, że wyrywasz młodsze dziewczyny? Żałosny jesteś. – Wycedziłam, odwróciłam się napięcie i wróciłam do stolika.
- I co? – Zapytał, Nick.
     Nie odpowiedziałam. Wzięłam kilka uspokajających wdechów. Byłam zdenerwowana i wystarczyła chwila, żebym się rozpłakała. Na domiar złego nie miałam pojęcia, co dzieje się na tarasie.
- Lucy, przepraszam. Porozmawiajmy, daj mi wszystko wyjaśnić. – Powiedział, Cristiano, pojawiając się przy naszym stoliku. Nicklas postanowił przejąć inicjatywę i wstał.
- Odczep się od niej. – Powiedział spokojnie, Duńczyk.
- Nie wtrącaj się w nie swoje sprawy. – Warknął, Ronaldo.
- Masz ładną bluzkę. Kto cię tak urządził? – Zaśmiał się, Aaron.
     Naprawdę nie miałam ochoty oglądać wytapetowanej twarzy Aveiro. Wstałam z kanapy, wyminęłam kłócących się Ronaldo, Theo i Aarona i skierowałam się w kierunku łazienek.
- Idź lepiej zobacz, jak twój chłopak flirtuje z jakąś laską! – Zawołał, CR7. Zatrzymałam się i odwróciłam do niego. – Nie ma nawet za grosz przyzwoitości. – Dodał.
- Rozmowa nie zawsze oznacza flirtu. – Odparłam.
- Żeby to wyglądało na rozmowę. – Zaśmiał się szyderczo.  
     Odwróciłam się i poszłam w kierunku drzwi tarasowych. Kiedy wyszłam na zewnątrz, wreszcie mogłam odetchnąć świeżym powietrzem. Rozejrzałam się po tarasie, kiedy w końcu mój wzrok padł na Wojciecha. Siedział samotnie, tyłem do Katarzyny i Erica. Ronaldo łapał się każdej deski ratunkowej, aby zniszczyć moje dobre relacje z Wojtkiem. Chciałam się cofnąć do tyłu i jak najszybciej wrócić do środka, ale mój chłopak podniósł głowę i zobaczył mnie. Ze zdziwionego wyrazu twarzy jego spojrzenie zmieniło się w gniewne. No tak – nie posłuchałam jego prośby i wyszłam na zewnątrz. Chciałam, jak najszybciej wrócić do środka, żeby uniknąć niemiłej konfrontacji ze Szczęsnym, poza tym, nie mógł się dowiedzieć, że w klubie jest Ronaldo. Wiedział o tajemniczym wielbicielu, ale w tym momencie nie mógł się dowiedzieć, kto nim jest. Za późno było na wycofanie się, gdyż Wojtek podszedł do mnie.
- I co ja mam ci zrobić? – Zapytał ostro.
- Przepraszam, ale wyjaśnię ci wszystko później. – Odpowiedziałam.
- Mówiłem, żebyś nie przychodziła tutaj. O tak wiele prosiłem?
- Nie, ale... – urwałam, ponieważ Eric wstał. Moja siostra również.
- Już idziesz? – Zapytała.
- Jestem pijany, powinienem już wrócić. – Powiedział i chwiejnym krokiem ruszył przed siebie. Katarzyna spojrzała na Wojciecha, a potem na mnie, nie wiedząc, co robić.
- A dowiedzieliście się czego? – Zapytałam pośpiesznie.
- Pierdolił tylko o nieszczęśliwej miłości. – Odpowiedział.
- Może go najlepiej odwieźć? – Zaproponowałam. – Jest pijany i mało szkodliwy.
- Pojadę z Kaśką, a ty wracaj do chłopaków. – Powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu.
- Wojtek...
- Nie dyskutuj ze mną. – Powiedział chłodno. Odwrócił się napięcie i poszedł do mojej siostry. W moich oczach pojawiły się łzy.
- Nie martw się. – Powiedział, Theo, otaczając mnie ramieniem. – Przejdzie mu.
- Tylko dlaczego za każdym razem, kiedy nie spełnię jego prośby, jest dla mnie taki zimny i oschły? Wiesz, co Theo? Mam tego serdecznie dość. Chcę wrócić do domu.
- Lucy, on się po prostu o ciebie martwi.
- Tylko nie musi mnie traktować w ten sposób. Sam widziałeś. – Mruknęłam. – Odwieźcie mnie do domu – poprosiłam.

12 komentarzy:

  1. Cudownie Ci wyszedl. Mam nadzieje ze sie nie pokloca. Mam nadzieje ze szybko dodasz nowy. I ciesze sie ze jestem pierwsza

    OdpowiedzUsuń
  2. super rozdział i świetnie że wyjaśniła się sprawa z tajemniczym wielbicielem :D kiedy następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurde, Ronaldo tajemniczym wielbicielem ?! Tego się za Chiny nie spodziewałam !
    Też na początku myślałam, że to jakiś piłkarz, ale stwierdziłam, że skąd niby zna polski ? I skąd wie co u Łucji ? Karol jako przynęta wszystko wyjaśnia pewnie nagadał mu jak to on trzyma za niego i Lucy kciuki i kazał wysyłać te kretyńskie kwiaty i czekoladki, a gdy nadeszła odpowiednia chwila to ujawnił się. Kurde, nigdy go nie lubiłam, nie lubię go teraz i chyba już nigdy go nie polubię.
    Wojtek taki trochę nadopiekuńczy, ale jak zawsze uroczy. Chociaż w końcówce mógłby się lepiej zachować. Czekam z niecierpliwością na następny, który mam nadzieję, że już wkrótce :)

    I nie przepraszaj mi tu ! Jaki ,, beznadziejny " ?! Kobieto, on jest zajebisty ( jak wszystkie). No w każdym bądź razie mnie tam się podoba ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oooo jaaa !! Wiedzialam ze to CR7 !! Hahah ! No ciekawa jestem co dalej. Zaczelam czytac Aleksandre :-) Rozdzial suupcio. Mam nadzieje ze kolejny rownie szybko bo chyba nie wytrzymam calego tygodnia... Zycze weny :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Domyślałam sie ze to CR7 ale zeby być aż tak hamskim ? Szkoda mi troche łucji bo wojtek nie powinien jej az tak oschle traktować ale w sumie też mus sie nie dziwie bo się martwi o Łucję z niecierpliwością czekam na następny
    PS.Kiedy mozna się go spodziewać?

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku rozdział jak zwykle cudowny a ty mnie irytujesz kolejny raz piszesz o beznadziejnym rozdziale a on jest zajebisty. To opowiadanie jest cudowne a jeśli następne ma być jeszcze lepsze to nie mogę się doczekać. Co do tajemniczego wielbiciela to byłam tego pewna od początku. Wenki życzę !!!
    PS. kiedy następny rozdział ?

    OdpowiedzUsuń
  7. Łoł, ile tu się dzieje. Rozdział oczywiście świetny. Nie spodziewałam się, że to Cristiano jest tym wielbicielem. Zatkało mnie. A jej ciotka pogrywała nie fair.
    Dziwne, że ktoś uwziął się na Alex i jej przyjaciół. Zastanawiam się o co chodzi.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejku jejku, ile rozdziałów musiałam nadrobić. NIGDY nie pomyślałabym że to właśnie Ronaldo stoi za tym wszystkim. I jest kryminał! Ja cie cukierki, UWIELBIAM te wszystkie akcje co stały się w ostatnich rozdziałach. Jestem tak bardzo ciekawa tego kto stoi za zabójstwami i tym wszystkim. No i Aaron! Przyznał się w końcu! Miłego dnia życzę <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedy następny ? :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Po tym jak przyjechała ta ciocia, zaczęłam myśleć, że to może być CR7. Tylko nie zachował się ładnie. Nie bardzo wiem, po co on zaprząta sobie głowę Łucją, skoro ona na zabój jest zachowana w Wojtku. Na szczęście. Sytuacja z Alex jest co najmniej dziwna. Dziwi mnie, że jeszcze jej nie wypuścili, bo skoro dokonano kolejnych zabójstw, to jednak ona jest niewinna i to stawia ją w dobrym świetle, no ale może za bardzo mam zlasowany mózg czytaniem kodeksu karnego :D
    Pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Znowu piszesz głupoty. Rozdział zajebisty, mam nadzieję, że Wojtek i Łucja sie nie pokłócą. Kiedy można się spodziewać kolejnego rozdziału????
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chcę obiecać, ale być może 14 lutego pojawi się nowy rozdział. A jeśli nie to jak zwykle w sobotę wieczorem. :)
      Teraz zaczęła się szkoła, więc mam mniej czasu na pisanie. L(
      Pozdrawiam! :)

      Usuń