2013-02-06

Rozdział 46

Witam!!!

Oto nowy rozdział:

Pozdrawiam!
___________________________________________________________________________

Alexadnra
     Noc spędzona w areszcie była chyba najgorszą ze wszystkich! Niewygodna prycza, nie pozwalała, abym swobodnie zasnęła. Było zimno i obskurnie.
     Z samego rana przyjechał wujek. Dopiero dzisiaj wrócił i od razu po powrocie do Londynu, przyjechał na komisariat, gdyż koniecznie chciał wszystkiego się dowiedzieć i ze mną porozmawiać.
- Alex – usłyszałam zmartwiony głos mężczyzny. Otworzyłam oczy i wstałam. Przyjrzałam się wujkowi. Wyglądał, jakby postarzał się o co najmniej dziesięć lat.
- Wujku, ja nie chciałam jej zabić. To nie ja. – Tylko tyle udało mi się powiedzieć, bo chwilę później wybuchłam płaczem. Wszystkie negatywne emocje skumulowały się i nie potrafiłam już ich kryć. Nie miałam siły już udawać, że świetnie sobie radzę.
- Wiem, wiem, dziecinko – mówił uspokajająco, głaszcząc moją rękę. – Zrobię wszystko, żeby udowodnić twoją niewinność. Robert znalazł świetnego adwokata, wyjdziesz stąd. Obiecuję ci to.
- Wiesz może, co powiedział wczoraj ojciec? – Zapytałam niepewnie.
- Dlaczego nie powiedziałaś mi o jego kochance? Dlaczego kryłaś go tyle lat? – Spojrzał na mnie ze smutkiem. – Sama żyłaś z tą bolesną prawdą.
- Nie chciałam rozbić naszej rodziny. – Odpowiedziałam. – Mama załamałaby się, a już wystarczająco wycierpiała w życiu.
- Twoja mama dałaby radę – odparł pewnym tonem. – To silna kobieta. Tak, jak ty. To właśnie po niej masz twardy charakter.
- Nie jestem silna, wujku. Jestem słaba. – Mruknęłam.
- Nie mów tak. Nie możesz teraz się załamać. Musisz walczyć.
- Co z mamą? – Zapytałam.
- Twoja mama wyrzuciła mojego brata z domu. – Odpowiedział. Gdyby nie sytuacja, w której aktualnie się znajdowałam odtańczyłabym jakiś dziki taniec radości. – Jaki ja byłem ślepy! – Syknął, uderzając ręką o kraty. – Rosemarie, siostra Alexa. Jest uderzająco podobna do Emily. Dlaczego nie mogłem się domyślić? – Zadręczał się. – Alex – spojrzał na mnie z troską. – Przez tyle lat dusiłaś w sobie tyle żalu i rozpaczy. To dlatego wyjechałaś do Budapesztu?
- Nie chciałam oglądać ojca. Miałam dość jego kłamstw. Nienawidziłam go i Chamberlain, ale nie do tego stopnia, żeby ją zabić.
- Wiem, nie jesteś do tego zdolna. Jesteś dobrym człowiekiem. Masz w sobie tyle dobroci – mówił z taką pewnością, że prawie w to uwierzyłam. – Nie każdy na twoim miejscu trzymałby taką tajemnicę dla siebie. Ale ty chroniłaś rodzinę.
- Chroniłam rodzinę i to znowu ja najbardziej dostałam po dupie od życia. – Powiedziałam.
- Przezwyciężymy to.
- Ale wszystkie dowody wskazują na mnie. – Jęknęłam. – Eric Donovan, brat Sybil. Jak on mógł kłamać? Na szczęście jest znajomy Arthura, który potwierdzi moje zeznania. – Odetchnęłam z ulgą. Dostrzegłam, że po twarzy wujka przemknął cień strachu. – Co jest?
- Nie mogą się z nim skontaktować. – Odpowiedział. – Znikł. Ale nie martw się, szukają go. Nie mógł się zakopać pod ziemię.
- Otóż, mógł – powiedział, Arthur, pojawiając się za wujkiem. – Dzisiaj rano, pies dozorcy cmentarza wyczuł coś w ziemi. Był to właśnie David.
- O Boże – wydukał, wujek. – I co teraz? – Zapytał.
- Jedyny świadek, który zeznałby na korzyść Alex nie żyje. Pozostaje nam czekać aż Chamberlain wyjdzie z tego pobicia cało.
- A co z nią? – Zapytałam.
- Jest w śpiączce i małe prawdopodobieństwo, że się obudzi. Najgorsze, że twój ojciec jest pewny, że to ty chciałaś ją zabić i zrobi wszystko by to udowodnić.

******

Łucja
      Dni leciały, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Było wspaniale.
     Wojtek codziennie wymyślał jakieś nowe pomysły, aby ciekawie spędzić czas. Zwiedzaliśmy Male oraz inne pobliskie miasta. Raz nawet wypłynęliśmy na całą noc jachtem, a co tam robiliśmy na długo pozostanie w mojej pamięci.
     Wieczory przeważnie spędzaliśmy w klubach, tańcząc, a kiedy nie mieliśmy na to ochoty, zostawaliśmy w domu albo chodziliśmy na długie, romantyczne spacery po plaży, trzymając się za ręce i rozmawiając na najgłupsze tematy na świecie lub po prostu milczeliśmy.
     Noce w całości należały tylko do nas. Każda z nich była cudowna i niezapomniana. Kiedy je wspominam na mojej twarzy pojawiają się rumieńce.
     Jednak nasze krótkie wakacje na Malediwach dobiegły końca i musieliśmy wracać. Na szczęście nie będę musiała się rozstawać z Wojtkiem, gdyż po powrocie do Warszawy, wylatujemy do Londynu. Maciek z ojcem tak ustalili, za co byłam im bardzo wdzięczna.
- Dziękuję ci za ten wspaniały wyjazd – powiedziałam, kiedy siedzieliśmy w samolocie. Wojtek złapał mnie za rękę i uśmiechnął się czule.
- To ja dziękuję, że chciałaś ze mną spędzić ten tydzień. Był on najwspanialszym w moim życiu. Kocham cię. – Powiedział, nachylił się i pocałował mnie czule. – Te dwa, nadchodzące miesiące będą niezapomniane.
- Nie wątpię w to. – Zaśmiałam się.
- Chłopaki zaplanowali nawet wypad za miasto na dwa dni pod namioty.
- Szykuje się całkiem niezła zabawa.
- Z Aaronem i Nicklasem? Na pewno.

******

     Wróciliśmy późnym popołudniem. Byłam wykończona, ale szczęśliwa, że dwa miesiące spędzę z dala od mojej toksycznej matki. Kiedy spakowałam się, postanowiłam pojechać na cmentarz do mojej siostry, Eweliny. Dwudziestego trzeciego czerwca była piąta rocznica jej śmierci, a że nie było mnie w tym czasie w Warszawie, chciałam jeszcze przed wyjazdem pojechać na cmentarz. Maciek pojechał razem ze mną.
     Rzadko, kiedy odwiedzałam grób Eweliny i to z wielu powodów. Nie pogodziłam się w pełni z utratą starszej siostry, ale w przeciwieństwie do mamy zrozumiałam, że życie toczy się dalej. Nie ma dnia, żebym nie pomyślała o mojej siostrze, zatem jeszcze bardziej zabolały mnie słowa mamy. Nie ma pojęcia, co czuję i nie ma prawa twierdzić, że zapomniałam o Ewelinie, bo to nieprawda.
- Kiedy mama wraca? – Zapytałam, kiedy szliśmy w stronę samochodu.
- Dzisiaj wieczorem. – Odpowiedział. – Nie wie jeszcze, że wyjeżdżasz do Londynu, więc nie mam pojęcia, jak zareaguje na tą wiadomość. – Wyjaśnił. – Szkołą się nie martw, twoje świadectwo odbiorę osobiście.
- Dziękuję ci za wszystko – powiedziałam. – Za to, że mnie wspierasz, że jesteś zawsze przy mnie, kiedy cię potrzebuję. Nie wiem, co bez ciebie bym zrobiła.
- Nie masz za co dziękować. – Uśmiechnął się, otaczając mnie ramieniem. – Mam nadzieję, że dobrze się bawiłaś w Male.
- Było wspaniale. – Odpowiedziałam. Nagle coś mi się przypomniało. A mianowicie Katarzyna. Moja siostra, której muszę pomóc, a kiedy pojadę do Londynu będzie to nie możliwe. Będę musiała porozmawiać o tym z ojcem.
     Kiedy wróciliśmy doznałam szoku. Ogromnego szoku! Otworzywszy drzwi wejściowe, usłyszeliśmy kłótnię mamy i... Taty?!
- Nie zgadzam się na wyjazd do Londynu! – Wykrzyknęła, mama.
- Nie masz nic do gadania w tej kwestii – powiedział ostro, Robert.
- Łucja jest moją córką i mam wiele do gadania! – Odparowała.
- Córką?! – Wykrzyknął. – Szkoda tylko, że to słowo nie znaczy w twoim przekonaniu nic głębszego! Córką się opiekuje, troszczy się o nią, obdarowuje miłością. Ty nigdy nie dałaś jej ciepła i odczuć, że jest kochana, więc teraz nie pierdol mi, że nie zgadzasz się na jej wyjazd. Poza tym, jest pełnoletnia i sama zdecyduje, co zrobi. Ty nie masz nic do gadania. – Wycedził.
- Cześć, tato. – Kiedy weszłam do salonu, dwie pary oczu spojrzały na mnie.
- Witaj, córeczko. – Powiedział wesoło podchodząc do mnie i ściskając mnie. – Jak było na wakacjach? – Zapytał. Spojrzałam na mamę. Spoglądała na nas, zaciskając usta w wąską linię.
- Było super – odpowiedziałam. – Co tutaj robisz?
- Przyjechałem kilka dni temu, do twojej siostry. – Odpowiedział, spoglądając na Maćka znacząco. – Aktualnie jest pod obserwacją psychologów. Miała próbę samobójczą.
- Co? Kaśka? – Zdziwiła się, mama.
- Jakbyś poświęciła więcej czasu swoim córkom, Kaśka nie miałaby może takich poważnych problemów.
- I co teraz? – Zapytałam.
- Jedzie z nami do Londynu. Będzie pod obserwacja najlepszego psychiatry, poza tym muszę mieć ją na oku. – Odpowiedział.
- Krzysztof wie? – Zapytałam.
- Jeszcze nie. – Odpowiedział powoli Maciek.
- Dlaczego?
- Kilka dni temu pojechał do Londynu. – Powiedział, tata.
- Po co? – Zapytałam, rozumiejąc coraz mniej.
- To ty nic nie wiesz? – Zdziwił się, ojciec. Westchnęłam rozdrażniona.
- Alexandra Wenger jest w wiezieniu pod zarzutem usiłowania zabójstwa matki Alexa. Wenger spytał mnie czy znam jakiegoś dobrego adwokata, na myśl przyszedł mi tylko Krzysiek. Na szczęście zgodził się, bo cena jest tego warta.
- Moja siostra chciała popełnić samobójstwo. Alexandra jest w więzieniu. Coś jeszcze mnie ominęło?
- Nie, to wszystko. – Odpowiedział, tata.

*****

Alexandra
      Nic nie szło po mojej myśli. Od kilku dni siedzę zamknięta, jak jakiś morderca w areszcie i nie mogę zrobić nic, co pomogłoby mi w oczyszczeniu się z zarzutów.
     Najgorsze w tym wszystkim jest to, że świadek, który zeznawałby na moją korzyść nie żyje. Mój ojciec zamiast pomóc swojej córce, robi wszystko by wsadzić mnie za kraty na kilkanaście lat.
     Obawiam się, że jeśli Chamberlain się nie obudzi i nie zezna, mogę pójść do więzienia. Wizja jest przerażająca, ale najbardziej prawdopodobna.
     Nienawidziłam Chamberlain i nigdy nie oczekiwałam niczego od niej, jednak teraz tylko od tej kobiety zależała moją przyszłość. O ile się obudzi i czy będzie pamiętać ostatnie wydarzenia, co – jak twierdzą lekarze – jest mało prawdopodobne.
     Jestem w czarnej dupie...
- Cześć – powiedział, Aaron. Podniosłam głowę i ujrzałam zmartwioną twarz swojego przyjaciela.
- Po co przyszedłeś? – Zapytałam, nie chcąc, żeby oglądał mnie w tym stanie i na pewno nie za kratami aresztu.
- Przyszedłem zobaczyć, jak się czujesz. – Odpowiedział.
- I co zobaczyłeś?
- Że kiepsko.
- Jakiś ty spostrzegawczy, Ramsey. – Mruknęłam, zwijając się w kłębek. – Jeżeli jesteś ciekawy czy to ja próbowałam zabić mamę Alexa, nie, to nie ja. – Powiedziałam.
- Nie muszę pytać. Od razu wiedziałem, że to nieprawda. – Odparł. – Dlaczego nie powiedziałaś, że mama Alexa jest kochanką twojego taty?
- Co by to zmieniło? – Zapytałam. – I tak było do dupy, a to, że powiedziałabym prawdę o ojcu, nie zmieniłaby niczego w moim nędznym życiu.
- Dlatego tak nie lubisz Alexa? – Zagadnął. Zmarszczyłam czoło.
- Nie lubię? Nienawidzę całej rodziny.
- Właśnie dlatego powinna powiedzieć komuś o tym. Może nie stałabyś się...
- Wredną suką? – Podsunęłam. – Nie obchodzi mnie to, jak ktoś mnie odbiera. Jeżeli nie akceptujesz mnie taką jaka jestem, tam są drzwi – warknęłam.
- Nie powiedziałem, że nie akceptuję cię, Alex. Po prostu martwię się o ciebie, to wszystko.
- Dzięki za troskę.
- Nie przyszedłem sam – powiedział, nerwowo, zaczesując włosy.
- Z kim? – Zapytałam.
- Zaczekaj chwilę. – Bąknął i znikł za drzwiami. Westchnęłam ciężko, czekając na to, co Aaron wykombinował tym razem. Jakieś pięć minut później przed oczami ujrzałam Alexa. Wstałam z pryczy i podeszłam do kraty.
- Cześć – powiedział cicho. W tym wszystkim zapomniałam o tym, jakie katusze musi przeżywać Alex, wiedząc, że jego mama walczy o życie. – Przyszedłem porozmawiać. – Mruknął. Założyłam ręce na piersi, czekając na to, co ma dopowiedzenia. – Bardzo przepraszam.
- Co? – Zapytałam, chyba nie za bardzo, rozumiejąc jego słów.
- Za to, że moja mama zniszczyła twoją rodzinę. Przepraszam, że tyle przez nią wycierpiałaś. I wierz, że gdybym tylko wiedział, że moja matka ma romans z twoim ojcem, zrobiłbym coś. Jestem pewny, że to nie ty jesteś winna.
- Skąd ta pewność? Przecież nienawidzę całej waszej rodziny, a zwłaszcza twojej mamy.
- Nie znam cię dobrze, ale zauważyłem, że jesteś tylko mocna w słowach, czyny zdecydowanie gorzej ci wychodzą. – Odpowiedział. – Ciężko mi ze świadomością, że ktoś mnie nienawidzi.
- Daj spokój – mruknęłam.
- Nie przerywaj mi. – Spojrzał na mnie surowo. – Mimo, że nie wyglądam, ale jestem człowiekiem honoru i nie lubię, kiedy moja rodzina jest stawiana w złym świetle. – Wziął głęboki wdech i kontynuował. – Kiedy Eric Donovan składał zeznania, powiedział, że obwiniałaś moją mamę za to, że nie zdałaś. Twój kuzyn też nie mógł w to uwierzyć, wiec postanowiłem poszperać i znalazłem interesującą rzecz, a mianowicie twoje arkusze egzaminacyjne. Wynikało z nich ze zaliczyłaś wszystkie.
- Skąd to wiesz?
- Włamałem się z Aaronem do biura mojej mamy. Szukać długo nie musiałem. Arkusze leżały pod kilkoma gazetami. Zgłosiłem to do głównego zarządu i wiem – urwał na moment – że to żadne pocieszenie, ale jesteś na liście studentów trzeciego roku, a moja mama została zwolniona.
- Dlaczego to zrobiłeś? – Zapytałam.
- Jak już wspomniałem, nie znoszę myśli, kiedy ktoś czuje do mnie nienawiść.
- Dziękuję, to bardzo... szlachetne. – Wydukałam, będąc jeszcze w szoku. – A co z Rose?
- Jest zagubiona, nie wie, co się dzieje. Na szczęście chłopaki mi pomagają. – Odpowiedział. – Wiesz, co? – Zagadnął. – Nawet nie masz pojęcia, jak Rosemarie jest do ciebie podobna.
- Żartujesz? – Parsknęłam.
- Naprawdę. Macie ten sam trudny charakter, który ujarzmić potrafi tylko Aaron.

8 komentarzy:

  1. O, nowy rozdział. O,o Obiecuję, że nadrobię go jutro. (:
    zapraszam na nowość na http://rok-w-raju.blogspot.com :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejejjeje. cieszę się bardzo :D Tylko co z Katarzyną?
    Słodki Alex <3 Uwielbiam to! no w sumie nie wiem jak to skomentować, bo wszystko wychodzi w dobrym kierunku. Alex jest słodki i tyle <3 hyhyhyhy. :D
    Weny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku jesteś cudowna!!! Brak mi słów by opisać ten rozdział szkoda że zbliżamy się do końca tej historii. Wenki życzę !!!

    Ps. kiedy następny :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ooo... ta końcówka jest taka ssłodka ( według mnie) . Wydaje mi sie ze wszystko zmierza w dobrym kierunku mam nadzieje ze wszystko sie ułozy z niecierpliwościa czekam na następny
    PS..Czy następny pojawi sie w sobote czy może wcześniej lub później?
    Pozdrawiam i zyczę weny do pisania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział pojawi się jutro po południu :). A następnie tak jak zawsze w sobotę. :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  5. Boze co ja zrobie jak ono się skończy?

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak dla mnie to najlepszy rozdział, jaki do tej pory napisałaś :)
    Zachowanie Alex'a na prawdę godne podziwu. Ja mimo wszystko nie potrafiłabym tak postąpić. Tyle się tu dzieje, że nie wiem nawet, co napisać. Co z tą Katarzyną? Zaskoczyłaś mnie totalnie. I tym, że Krzysiek bd bronił Alex. I tym, że Katarzyna próbowała się zabić. Mam nadzieję, że z Krzyśkiem się pogodzą i wrócą do siebie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział ciekawy. Polubiłam Alexa. Widać, że jest inny niż matka i nie obwinia Alex, a w dodatku chce jej pomóc.
    Szkoda mi Katarzyny. Chyba sobie nie radzi. Mam nadzieję, że gdy oboje będą w Londynie to wszystko sobie wyjaśnią.

    OdpowiedzUsuń