Witajcie!!!
Rozdział jest BEZNADZIEJNY! Przepraszam Was za niego! Obiecuję, że następny będzie lepszy.
Pozdrawiam!
______________________________________________________________________
Łucja
Plaża wydawała się nie mieć końca, a ludzi wciąż przybywało. Było gorąco, a słońce parzyło skórę, ale mimo to, czułam się wspaniale. Cieszyłam się, jak mała dziewczynka pierwszy raz widząca morze. Było idealnie.
Uniosłam się lekko na łokciach i spojrzałam na Wojtka, leżał na brzuchu i czytał jakąś gazetę. Uśmiechnęłam się do siebie. W tamtym momencie niewiele było mi potrzeba do szczęścia. Wystarczyło, że Wojciech leżał koło mnie i wiedziałam, że cały on należy tylko do mnie. Obróciłam się na brzuch i otworzyłam książkę, którą przywlokłam z naszego domku.
- Co czytasz? – Zapytał, Wojciech, zaglądając mi przez ramię, muskając przy tym delikatnie moje plecy. Pokazałam mu okładkę, a ten delikatnie się skrzywił. – Serio? Atlas anatomii człowieka Nettera? Kochanie, jeżeli ci się nudzi, to po prostu powiedz, a ja znajdę na to lekarstwo. – Zaśmiał się, biorąc mnie na ręce. Pisnęłam głośno, a następnie się roześmiałam.
- Co ty wyrabiasz? – Zapytałam. Wojciech nie odpowiedział mi, tylko przerzucił mnie sobie przez ramię, ignorując moje wrzaski. – Nie wrzucisz mnie do wody! – Piszczałam.
- Oczywiście, że tak. – Zaśmiał się.
- Wracajmy na piasek! – Zażądałam, widząc, że stoi już po kolana w wodzie.
- Skończy się wtedy zabawa.
- Postaw mnie! – Powiedziałam tonem, nieznoszącym sprzeciwu. I jak na komendę Wojciech wrzucił mnie do wody. Minęło dobrych kilka sekund, kiedy doszłam do siebie. Kiedy złapałam równowagę, spojrzałam gniewnie na chłopaka. Wojciech szczerzył się, co rozwścieczyło mnie jeszcze bardziej. Bez słowa ruszyłam do brzegu.
- I tak wiem, że mnie uwielbiasz! – Zawołał.
- W tym momencie nie za bardzo – warknęłam, wykręcając ze swoich długich włosów wodę. – Obejrzałam się jeszcze raz za siebie, ale już nie dostrzegłam Wojtka, gdyż zanurkował. Z uśmiechem na twarzy wróciłam, aby z powrotem położyć się na leżak.
Tak, zdecydowanie te wakacje będą niezapomniane.
*****
Alexandra
Wczoraj postanowiłam zrobić sobie wolne i nie iść na uczelnię, jednak dziś nie mogłam sobie na to pozwolić. W końcu były ogłaszane wyniki egzaminów końcowych. Z pozytywnym nastawieniem wstałam dzisiejszego dnia. Chamberlain może mówić co tylko chce, jednak nie będzie mieć prawa nie przepuścić mnie na trzeci rok, kiedy zdam wszystkie egzaminy. A byłam wręcz pewna, że takowe poszły mi śpiewająco. W końcu bardzo długo ślęczałam nad książkami.
Z uśmiechem przekroczyłam próg uniwersytetu. Skierowałam się do skrzydła, gdzie były wywieszane listy osób, które zaliczyły egzaminy. Lista była długa, ale szukałam tylko swojego kierunku.
- Cześć – usłyszałam za sobą głos Sybil. Odwróciłam się w jej kierunku, marszcząc brwi, gdyż nie znalazłam swojego nazwiska na liście studentów z trzeciego roku. Coś było nie tak!
- Nie mam mnie na liście – mruknęłam. – To jakaś pomyłka.
- Nie, Alex – odparła, moja przyjaciółka. – Nie zdałaś egzaminów.
- Nie zdałam egzaminów? – Powtórzyłam słabo. – Żadnego? – Zapytałam.
- Słyszałam rozmowę pani dziekan i naszego wykładowcy, że żadnego nie zdałaś. – Wyjaśniła, a ja myślałam, że krew mnie zaleje!
- To jakiś skandal! – Wykrzyknęłam. Kilka osób, stojących blisko nas popatrzyło się na mnie z dezaprobatą. – Idę do Bein! – Powiedziałam i ruszyłam w kierunku gabinetu głównego wykładowcy. Kiedy znalazłam się pod drzwiami, wzięłam kilka głębszych oddechów, aby uspokoić się. Zapukałam i nie czekając na zaproszenie, weszłam do środka. – Dzień dobry, panie profesorze. – Przywitałam się grzecznie.
- Witaj, Alex. – Przywitał mnie z lekkim uśmiechem. – Usiądź, proszę – wskazał ręką na fotel.
- Dziękuję, ale postoję. – Mruknęłam. – Chciałabym wyjaśnić sprawę z egzaminami. Otóż nie wierzę, że nie zdałam żadnego!
- Mi też ciężko w to uwierzyć, Alex, ale taka jest prawda. Nie poradziłaś sobie.
- Żartuje, pan? Chciałabym zobaczyć arkusze – zażądałam.
- Nie mogę ci pokazać arkuszy. Takie są przepisy.
- Do dupy są te przepisy – warknęłam, tracąc cierpliwość. – Mam prawo chociaż poprawić je.
- Miałabyś, gdybyś nie zdała tylko dwóch, a nie jak w twoim przypadku wszystkich – wyjaśnił. – Naprawę, przykro mi.
- Taa... mi też – syknęłam. Wyszłam z gabinetu, trzaskając drzwiami.
- Hej, Alex, co tam? – Zapytał, wesoło Eric.
- Nie zdałam – odpowiedziałam. – Nie zdałam! – Powtórzyłam głośniej i opadłam na ławkę, chowając twarz w dłoniach. – To nie możliwe.
- Przykro mi. – Powiedział cicho, Eric, siadając obok mnie.
- Będę powtarzać rok. Cholera! – Do oczu napłynęły mi łzy. – Nie mogę uwierzyć w to wszystko... – urwałam na moment, a potem zerwałam się z ławki. – Wiem! – Krzyknęłam.
- Co? – Zapytał zaskoczony.
- To przez Chamberlain! A groziła mi, że jeśli nie zgodzę się na wzięcie udziału w projekcie remontu uczelni, zrobi wszystko, że będę powtarzać drugi rok. Co za szmata! – Syknęłam. Zabrałam torebkę z ławki i pobiegłam w stronę biura dziekan. Musiałam to natychmiast wyjaśnić! Nawet nie pukając, wparowałam do jej gabinetu. Akurat rozmawiała z kimś przez telefon. Zaaferowana moją nagłą wizytą zakończyła konwersację przez telefon i wstała z fotela.
- Witaj, Alex. Co cię...
- Ty suko! – Wydarłam się, przerywając jej. – Dopięłaś swego. Cieszysz się? – Zapytałam.
- O co ci chodzi?
- Już nie udawaj! Załatwiłaś u egzaminatorów, żeby mnie oblali. – Warknęłam. – Komu musiałaś zaświecić dupskiem przed oczami? Hm?
- Nikomu. Po prostu nie poradziłaś sobie z egzaminami. I to nie moja wina, a twoja. Byłaś beznadziejna, taka jest rzeczywistość.
- Rzeczywistość? Jeszcze zobaczymy. – Wycedziłam i wyszłam z gabinetu.
*****
Łucja
Było wspaniale. Czas spędzony w towarzystwie Wojtka był pewnym wynagrodzeniem kilku ostatnich dosyć nerwowych miesięcy. Z dala od Warszawy nie za bardzo myślałam o problemach, które na mnie czekają, kiedy wrócę z tych krótkich wakacji.
Wszechogarniające kluby, zachęcały swoim nowoczesnym wystrojem i dobrą muzyką. Zatem postanowiliśmy wieczorem pójść do jednego z nich, aby potańczyć. Wieczór tak samo, jak poprzedni był gorący, ale to nie przeszkadzało, aby miło spędzić czas w klubie, bo ten który wybraliśmy miał na szczęście klimatyzację.
Wojciech obejmował mnie ramieniem, w drugiej dłoni ściskając szklankę z kolorowym drinkiem. Prosiłam tylko o colę, nie chcąc dziś nic pić. Nie miałam słabej głowy, jednak tego wieczora chciałam mieć trzeźwy umysł, aby panować nad tym, co robię. Nie było znaczenia, czy do czegoś między nami dojdzie, czy nie. Ten wieczór miał być równie przyjemny, jak wszystkie inne, spędzone w jego towarzystwie.
Wojtek wyciągnął mi z ręki opróżnioną szklankę, i splótł swoją rękę z moją. Nie pytałam, co robi, gdyż wiedziałam, że chce mnie wyciągnąć na parkiet. Objął mnie lekko w talii, a ja wtuliłam się w jego tors, rozkoszując się pięknym zapachem jego perfum. Kołysaliśmy się w rytm nastrojowej muzyki.
Szczęsny wziął mnie pod brodę i pocałował mnie krótko w usta. Moje usta momentalnie rozciągnęły się w uśmiechu, który odwzajemnił. Poczułam jak dłonie chłopaka zsuwają się na moje biodra i kiedy przeniosłam na niego wzrok, zobaczyłam tylko jego cwaniacki uśmieszek. Spojrzałam na niego wymownie, jednak nic sobie z tego nie robiąc, przyciągnął mnie bliżej siebie, ruszając się w rytm muzyki. Akurat DJ zmienił z melancholijnej muzyki na zdecydowanie szybszą i bardziej taneczną, powodując, że na parkiecie pojawiły się tłumy młodych ludzi. To remix piosenki Pitbull i Michel Telo wszystkich tak rozbudziła. Obracał mną kilka razy wokół mojej własnej osi. Wyswobodziłam się z jego objęć i okręciłam w miejscu, kręcąc biodrami. Chłopak wpatrywał się we mnie, jak w obrazek – tego byłam pewna.
Gdy piosenka się zmieniła, Wojciech podszedł do mnie bliżej, obejmując mnie od tyłu w pasie. Jego usta spoczęły na mojej szyi, gdy razem ze mną zaczął poruszać biodrami. Docisnęłam plecy do jego klatki, gdy przesunął dłonie na moje biodra, nie pozwalając, by dystans między nami zwiększył się. Moje ciało zadrżało, gdy poczułam znacznie więcej, niżbym chciała. Nie, nie chciałam niczego więcej poczuć. Marzyłam, aby wyjść z zatłoczonego klubu. Chciałam robić z nim wszystko to, do czego ostatnimi czasy nie byłam w pełni przygotowana psychicznie.
Ludzi pląsający się wokoło nas i głośna muzyka straciły znaczenie, gdyż całkowicie poddałam się tej chwili. Odwróciłam się do niego, opierając dłonie na jego piersi. Pod materiałem wyczułam jego mocno bijące serce, w rytmie podobnym do mojego. Oplotłam rękoma jego kark. Schylił się delikatnie, a ja wspięłam się na palcach, składając na jego ustach pocałunek, który miał odzwierciedlać wszystkie moje uczucia, które kłębiły się głęboko we mnie, ale nie miałam wystarczająco dużo odwagi, aby powiedzieć o nich Wojtkowi. Sam zresztą powiedział mi, że gdy będę gotowa, mam dać mu znać. A to właśnie był znak. Z mojej strony mogłam mieć tylko nadzieję, że właściwie go odczytał.
- Idziemy? – Zapytał ochrypłym głosem. Kiwnęłam twierdząco głową, nie potrafiąc wykrzesać z siebie niczego, co miałoby sens. Złapał mnie delikatnie za rękę i skierowaliśmy się w kierunku wyjścia.
Po wyjściu z klubu, skierowaliśmy się w stronę plaży. Wojciech trzymał mnie za rękę, co jakiś czas całując ją czule. Spacerowaliśmy wzdłuż brzegu, a fale podmywały piasek. Ich szum był miłą odmianą po głośnej muzyce w klubie.
Nagle roześmiałam się.
- Z czego się śmiejesz? – Zagadnął, Wojtek, przyglądając mi się.
- Przypomniał mi się Aaron i jego serenada. – Odpowiedziałam.
- Jak dobrze, że nie było mnie wtedy w Londynie – odetchnął z ulgą. – Wkręciliby mnie w to.
- Aż dziwne, że Wenger nie wyrzucił ich jeszcze z drużyny.
- Dogadali się z nim wcześniej i pozwolił im na ten cyrk. Ten człowiek zaskakuje mnie za każdym razem. – Powiedział. Rozejrzałam się dookoła, podziwiając plażę i morze.
- Cudownie tu.
- Nie. Cudowna jesteś ty – powiedział, muskając mój kark. Zaśmiałam się pod nosem. – Wracamy? – Zapytał.
- Tak – odpowiedziałam, splatając z powrotem nasze dłonie.
Drżącą ręką wyciągałam klucze z torebki do naszego tymczasowego domu. Ściskałam je mocno, nie chcąc wypuścić z dłoni i przez krótką chwilę walczyłam z zamkami, przeklinając w myślach ludzi, którzy wymyślili, żeby zamontować w drzwiach cztery zamki! Było za ciemno, abym trafiła odpowiednim kluczem w odpowiednie miejsce. Wojtek wpatrywał się we mnie tym dobrze znanym swoim przeszywającym spojrzeniem, opierając się ścianę.
- Ja może to zrobię? – Zaproponował, wywracając teatralnie oczami. Wszystkie zamki otworzył z mgnieniu oka, gdzie mi ze zdenerwowania, zajęło jakiś czas. Wojtek wydawał się rozluźniony i spokojny, w przeciwieństwie do mnie, gdzie ja miałam wrażenie, że zaraz oszaleję ze strachu i podniecenia na myśl, co może się stać po wejściu do środka. Podskoczyłam na dźwięk zamykanych drzwi. Podeszłam do kanapy i z uporem maniaka wpatrywałam się w podłogę. – Co jest? – Zapytał, podchodząc do mnie. Odwróciłam się do niego. Stał jakieś trzydzieści centymetrów ode mnie. Podniósł rękę i chciał mnie dotknąć, ale szybko odsunęłam się od niego, idąc szybkim krokiem do lodówki. Usłyszała tylko jego ciężkie westchnięcie.
Wyciągnęłam z lodówki butelkę wody mineralnej. Odkręciłam ją i upiłam łyk.
- Co? – Zapytałam poirytowana, ponieważ wpatrywał się we mnie z kwaśną miną.
- Czasem zachowujesz się, jak dzieciak – mruknął. Podszedł do mnie, biorąc ode mnie butelkę. Zakręcił ją i odłożył na miejsce. Wspięłam się na palce, po czym delikatnie musnęłam jego usta.
- Kocham cię – wyszeptałam, a on uśmiechną się tak, że moje serce zabiło ze zdwojoną siłą. Nie musiał nic mówić, żebym zrozumiała, co do mnie czuje. Sam sposób w jaki na mnie patrzy, całuje, dotyka oraz każdy – nawet najmniejszy – gest, dawał do zrozumienia, że jego uczucie jest równe silne, co moje. A ja głupia, jeszcze kilka tygodni temu wątpiłam w jego uczucia do mnie!
Ujął moją twarz w swoje dłonie. Pocałunki stały się głębsze, gwałtowniejsze. Oddech zaczął przyspieszać. Fale gorąca rozlewały się po moim ciele, gdy jego dłonie przesuwały się po mojej tali w górę i w dół, gdy jego usta pieściły moje wargi prawie brutalnie, z niepohamowaną namiętnością. Nie mogłam złapać tchu. Nie mogłam go puścić. Jęknęłam w jego usta, a on wtedy przerwał pocałunek.
- Błagam. Nie każ mi teraz przerywać. Nie chcę przerywać tej chwili.- Jego oczy błyszczały, a usta miał lekko rozchylone. Pokiwałam przecząco głową.
- Ja też nie chcę przerywać. – Zawtórowałam. Zbeształam się w duchu, na dźwięk swojego drżącego głosu.
- Czy oby na pewno? – Zapytał, bardzo uważnie przyglądając mi się.
- Tak – odpowiedziałam, starając się, aby mój głos nie zdradzał, jak bardzo jestem rozdygotana.
Zacisnęłam usta w wąską linię, odrywając wzrok od Wojciecha. Usłyszałam, jak wypuścił powietrze ze świstem i odsuną się ode mnie o kilka centymetrów dalej. Wszystko powoli się układało, ale jak zawsze musiałam schrzanić! Decyzję przecież już podjęłam. Pragnęłam go i byłam gotowa na taki krok.
- Wojtek – zaczęłam niepewnie.
- Tak? – Zapytał, wbijają we mnie rozdrażnione spojrzenie. Znowu popsułam mu humor! Jesteś świetna, Łucjo!
- Daj mi dziesięć minut – poprosiłam i pobiegłam w stronę łazienki.
Kiedy znalazłam się za drzwiami łazienki chwilowo odetchnęłam z ulgą. Drżałam na samą myśl o dzisiejszej nocy. To miało się dziś stać. Musiałam odłożyć na bok cały rozsądek i strach przed tym, czy sprostam jego oczekiwaniom, czy nie zniechęci go mój brak doświadczenia, a ja czy będę czuła ból. Nie powinnam zaśmiecać głowy samymi negatywnymi myślami, a powinnam pamiętać, jak bardzo jestem szczęśliwa będąc blisko niego, jak mnie dotyka i całuje. Jest dla mnie idealny. Tylko przy nim czuję się naprawdę szczęśliwa. Gdy jest przy mnie, wszystkie troski tracą znaczenie, a każdy trudny problem, który mnie przerasta, wydaje się być tylko skomplikowanym zadaniem z matematyki, które łatwo przychodzi mi zrozumieć i rozwiązać. Wojciech jest lekiem na całe zło, które mnie spotkało. Przy nim czuję się cudownie, jakbym nie była tą samą dziewczyną sprzed kilkunastu miesięcy, która bała się każdego kroku. Przy nim jestem zupełnie inną osobą. Lepszą osobą.
Wzięłam prysznic. Z całych sił próbowałam skupić się tylko na dźwięku lecącej wody, aby zagłuszyć negatywne myśli. Stanąwszy boso na podłodze, podeszłam powoli do lustra i przyjrzałam się swojemu odbiciu. Jestem taka podobna do mojej pięknej siostry, jednak niestety ja nigdy nie potrafiłam odnaleźć w sobie piękna. Rozpuściłam z warkocza włosy i rozczesałam je. Byłam już gotowa.
Drżącą ręką złapałam za klamkę i otworzyłam drzwi. Do moich nozdrzy dotarł piękny zapach lawendy. Otworzyłam szerzej drzwi i weszłam do pokoju. Światło w sypialni było zgaszone. Światłość dawało kilka rozstawionych na komodzie świeczek.
Wojciech siedział na łóżku lekko przygarbiony. Powoli podniósł głowę i otworzył usta, jednak nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Zrobiłam dwa kroki do przodu, uważając, by ręcznik nie zsunął się niżej. I tak już czułam się wystarczająco skrępowana.
Uśmiechnął się czule i wyciągnął do mnie rękę.
Nie było już odwrotu...
Odwzajemniłam uśmiech i powoli stawiając kroki na puchowym dywanie, podeszłam do niego, chwytając jego dłoń. Splótł razem nasze ręce i uniósł je do swoich ust, czule całując wierzch mojej dłoni.
Przeczesałam dłonią jego miękkie włosy. Dotknęłam jego policzka, powędrowałam dłonią do jego karku, zatrzymując się dopiero w miejscu, gdzie szybko biło jego serce.
Przesunęłam dłonie po jego torsie i po krótkiej chwili wahania, zaczęłam rozpinać guziki jego bladoniebieskiej koszuli. Dłonie mi drżały, nie potrafiłam sobie z nimi poradzić. Wojtek dotknął mojej rozdygotanej dłoni i zaśmiał się.
- Spokojnie, skarbie, nie ma pośpiechu – powiedział kojąco, dotykając mojego zaróżowionego policzka. Rozpiął do końca swoją koszulę, a następnie ją ściągnął.
Powoli wstał, cały czas spoglądając głęboko w moje oczy. Przesunęłam dłonią po jego torsie i poczułam, jak zadrżał lekko pod moim dotykiem. Ta reakcja sprawiła, że poczułam się pewniej. Nasze ruchy stawały się coraz gwałtowniejsze. Całowałam jego usta, dłońmi poznając fakturę jego umięśnionego ciała. Wojtek przyciągnął mnie do siebie mocniej, wargami przesuwając po moim karku. Błądził dłońmi po plecach i ściskając moje biodra. Coraz bardziej pragnęłam pozbyć się zbędnego materiału, który zdecydowanie zaczął mi przeszkadzać.
Doskonale odczytał moje myśli, bo kilka sekund, które trwały dla mnie wieczność, rozsunął poły ręcznika, powoli, jakby jeszcze dawał mi chwilę na wycofanie się, jednak nie protestowałam. Pragnęłam poczuć jego ciepło na całym swoim ciele.
- Jesteś taka piękna – powiedział z zachwytem. Usiadł na brzegu łóżka, ciągnąc mnie za sobą tak, że usiadłam okrakiem na jego kolanach. Całował obojczyk, powoli przesuwał się niżej, a dłoń gładziła skórę tuż pod moimi piersiami. Jęknęłam cicho, gdy chwycił jedną w swoją dłoń i zaczął delikatnie pieścić. Poczułam rosnące w brzuchu podniecenie, kiedy widziałam, jak patrzy na mnie z zafascynowaniem w oczach. Umieścił dłoń między moimi piersiami, powoli przesuwając się w dół. W gonitwę za nią ruszyły jego usta. Chciałam, aby pieścił ustami moje piersi, ale on wciąż zdawał się specjalnie je omijać. Przywarłam do niego mocniej, ocierając piersiami o jego klatkę, a on tylko jęknął, dłoń zaciskając na moim udzie. Przymknął oczy, a gdy odchylił głowę do tyłu, zatopiłam wargi w jego ustach, przebiegłam dłońmi po jego plecach, lekko drapiąc skórę paznokciami. Wszystko stawało się ostrzejsze, bardziej namiętne.
Już nic się nie liczyło.
Czułam powietrze otulającą moją skórę. Słyszałam dźwięk naszych przyśpieszonych oddechów.
Wziął mnie na ręce i położył na łóżku. Wsparł się na rękach, a gdy spojrzał w moje oczy, zaczął kierować się w dół mojego ciała. Kiedy jego usta dotarły do mojej piersi, z moich ust wyrwał się cichy jęk rozkoszy. Pieścił sutek językiem, lizał i ssał, doprowadzając mnie do szału. Pragnęłam więcej i więcej. Chciałam go dotykać, całować, mieć go nagiego nad sobą. Uniósł się na rękach, powracając do moich ust, a ja przesunęłam dłonie w dół, natrafiając na brzeg jego spodni. Marzyłam, aby w końcu je ściągnął, jednak moja nieśmiała natura, nie pozwoliła mi na to, aby wypowiedzieć to na głos.
Spojrzał mi w oczy. Wpatrywał się we mnie z miłością, czułością i z pożądaniem.
Moje dłonie samoistnie zsunęły się po jego nagim torsie, w stronę brzegu spodni. Teraz to ja wpiłam się w jego usta. Przejęłam inicjatywę, pewniejsza swojego ciała. Usiadłam na nim okrakiem, powoli schodząc pocałunkami niżej, a paznokciami drażniąc jego rozgrzaną skórę. Kątem oka dostrzegłam, jak odchyla głowę do tyłu i poczułam pewnego rodzaju satysfakcję. Dosyć niezdarnie, jednak skutecznie, rozpięłam jego spodnie, wsuwając pod nie dłoń. Patrzyłam na jego pełne niedowierzania i pragnienia oczy, delikatnie masując jego męskość. Nigdy w życiu nie czułam się tak ważna, jak w tym momencie. Ostrożnie zsunęłam spodnie trochę niżej. Czując to, Wojciech otworzył oczy i łapiąc mnie w pasie, przewrócił na łóżko, pozbawiając przez chwilę oddechu. Zaczął mnie całować zachłannie. Jęknęłam, kiedy poczułam, że odsuwa się ode mnie. Przymknęłam oczy, głęboko oddychając. Pragnęłam go, a on kazał mi czekać.
Otworzyłam oczy, kiedy poczułam dotyk jego ciepłej dłoni, przesuwający się w górę moich ud. Podciągnął się na rękach, wplątując palce w moje włosy i całując mnie ponownie. Nie miał już na sobie spodni, a ja nie miałam ochoty się wycofywać. Rozchyliłam nogi, pozwalając mu zbliżyć się do mnie jeszcze bardziej. Położył się na mnie, opierając jedną dłoń na moim brzuchu. Było mi tak niewyobrażalnie gorąco, że po skroniach zaczęły spływać mi kropelki potu. Całował na zmianę moje usta, szyję i piersi, nie przestając masować wewnętrznej części mojego uda. Nie wiedziałam, ile jeszcze wytrzymam.
- Jesteś taka piękna... Taka cudowna – mówił między pocałunkami. – Tak bardzo cię kocham...
W pierwszej chwili nie zrozumiałam znaczenia ostatnich słów, ale powiedział to! W końcu!
Gdy zaczął wchodzić we mnie powoli, zachłysnęłam się powietrzem. Wojtek spoglądał mi głęboko w oczy i przybliżał się do mnie z każdą chwilą coraz bardziej, dokładnie obserwując moje reakcje. Gdy poczułam opór, zawahał się, a przez jego twarz przemknął cień strachu. Poczułam, że coś we mnie się rozrywa, a z ust wyrwał mi się głośny, bolesny krzyk.
- Cichutko, maleńka – powiedział czule. Ból był koszmarny. Łzy wezbrały się w moich oczach, a potem zaczęły spływać po moich rozpalonych policzkach. Wbiłam palce mocniej w jego ramiona i choć wciąż czułam go w sobie, ból powoli mijał, pozostawiając po sobie nieprzyjemne wspomnienie. Patrząc mi w oczy, zaczął powoli poruszać biodrami. Coraz szybciej, znajdując ze mną ten sam rytm. Nasze oddechy złączyły się w jeden, nasze ciała błyszczały od potu, jęki wypełniały ciszę.
Ta noc była najpiękniejsza ze wszystkich, jakich dotąd przeżyłam.
Rozdział wcale nie jest beznadziejny, wręcz przeciwnie.Scena +18 świetnie Ci wyszła:P
OdpowiedzUsuńnie mów, że rozdział jest beznadziejny, bo nie jest ! :)
OdpowiedzUsuńscena +18 napisana świetnie :)
xx
Jak każdy napiszę, że ta scena +18 Ci świetnie wyszła ;D czytałam duuużo opowiadań i żadnej tak świetnie taka scena nie wyszła :D a co ja będę tylko o takie rzeczy Cię chwalić... Wojtek powiedział Łucji, że ją kocha! aaaaa! nareszcie! czekał na odpowiedni moment i mu się udało. I nie mów, że beznadziejnie.. świetny jest. może nie tak jak inne, ale jest świetny :) a Alex... Matko, no ja nie wiem. 100% to była matka Alexa... Nie lubię jej :( Mam nadzieję, że w tygodniu dodasz następny rozdział :3
OdpowiedzUsuńUdanego tygodnia(?) ferii i życzę duuużo weny! :))
Jak każdy napiszę, że ta scena +18 Ci świetnie wyszła ;D czytałam duuużo opowiadań i żadnej tak świetnie taka scena nie wyszła :D a co ja będę tylko o takie rzeczy Cię chwalić... Wojtek powiedział Łucji, że ją kocha! aaaaa! nareszcie! czekał na odpowiedni moment i mu się udało. I nie mów, że beznadziejnie.. świetny jest. może nie tak jak inne, ale jest świetny :) a Alex... Matko, no ja nie wiem. 100% to była matka Alexa... Nie lubię jej :( Mam nadzieję, że w tygodniu dodasz następny rozdział :3
OdpowiedzUsuńUdanego tygodnia(?) ferii i życzę duuużo weny! :))
Woah. Ile się tutaj zdarzyło. Szkoda mi Alex, że nie zdała.Ale czy to jest jedyna uczelnia w Londynie? Czy nie może się przenieść? A ta scena z Łucją. Ja osobiście czytałam dużo opowiadań, i muszę powiedzieć że twoja jest jedna z najlepszych gdy okazuje ten strach przed pierwszym razem, i jest w tej scenie też dużo detali. Ciesze się że Wojtek jej nie pospieszał, no i powiedział co Łucja chciała aby powiedział. I tak ma być :D Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSuper !!!! rozdział nie jest beznadziejny moim zdaniem wyszedł ci cudownie nie będę już omawiać rozdziału bo w 100% zgadzam się z innymi ! Pozdrawiam i życzę wenki :D
OdpowiedzUsuńRozdział po prostu genialny.Noc Wojtka i Łucji była opisana w taki sposób jaki jeszczed nigdy sie nie spotkałam(w pozytywnym sesie ) ciekawi mnie jak dalej potocza sie losy Alex mam nadzieje ze wszystko się wyjaśni i wszystko wróci do normy co do Wojtka i Łucji mam wrażenie ze cos sie wydarzy ale jaoks nie potrafi napisać...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam z niecierpliwościa na nastepny rozdział
PS. Kiedy mozna spodziewać sie nastepnego ?
Jutro wieczorem na pewno się pojawi :))
OdpowiedzUsuńTo cudownie juz nie moge sie doczekać jestes poprostu cudowna w tym co robisz Pisz dalej Pozdrawiam :)
UsuńRozdział ci wyszedł świetny. A Wojtek powiedział wreszcie, że kocha Łucję.
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że Alex wszystko się ułoży.
Cudo :) czekam na nastepny
OdpowiedzUsuń