2012-12-15

Rozdział 35

Witam!
Do Angie: W ostatnim komentarzu zastanawiałaś się, kto w moim życiu ma taką rolę, jak Krzysztof  i daje mi przykład. Cóż, Krzysztof i Katarzyna są kopią pewnej pary z mojej rodziny (może nie tak dosłownie, ale po części). Więc problemy tej dwójki bohaterów są skopiowane z życia codziennego. :)

Pewnie po tym rozdziale będziecie trochę na mnie źli.
Zatem zapraszam do czytania.
Pozdrawiam!!!
__________________________________________________________________________________

Łucja

     Nigdy nie lubiłam - właściwie - nigdy nie potrafiłam opowiadać o swojej przeszłości. Wpłynęło na to kilka czynników. To, że bardzo ciężko mi zaufać drugiej osobie oraz to, że moja przeszłość jest dość dla mnie bolesna. Ludzie często też kończą znajomości z powodu ogromnego bagażu doświadczeń drugiej osoby.
     Opowiedziałam Wojtkowi dramatyczny wypadek sprzed czterech lat, w którym moja siostra zginęła. Nie ma nocy, aby Ewelina nie przyśniła mi się. Za każdym razem obraz jest ten sam: kiedy spada z dość wysokiej i stromej skarpy pod wprost pędzący pociąg, następnie widok zmasakrowanego ciała. Nigdy nie pozbędę się tego przerażającego widoku, poczucia winy oraz żalu w oczach matki, że nie zrobiłam niczego, aby zapobiec jej śmierci.
     Nie wiedziałam, jak przyjmie całą historię mój chłopak. Bałam się, że odstraszę go, jednak tak się nie stało. Cały czas trzymał mnie w swoich silnych ramionach i ani na sekundę mnie nie puścił.
     Karolowi nigdy nie opowiedziałam o Ewelinie, nawet nie ma pojęcia, że miałam drugą siostrę. O tym wiedzieli tylko moi przyjaciele, którzy w tamtym okresie bardzo mi pomogli i bez których najprawdopodobniej nie poradziłabym sobie.
- Bardzo mi przykro – powiedział, delikatnie głaszcząc mnie po głowie. – Też straciłem siostrę, jednak to nic w porównaniu, przez co ty musiałaś przejść. Ja swojej nigdy nie poznałem, a ty byłaś przy jej śmierci.
- Codziennie zadaję sobie to samo pytanie: czy mogłam cokolwiek zrobić, aby zapobiec jej śmierci.
- To stało się w przeciągu kilku sekund i nie byłaś w stanie zareagować.
- Gdyby tylko...
- Nie – przerwał stanowczo. – Nie mogłaś nic zrobić. To nie twoja wina. I jestem pewny, że twoja siostra nie chciałaby, abyś zadręczała się tym, natomiast chciałaby, abyś funkcjonowała normalnie i nie cofała się w przeszłość, a szła na przód.
- Może masz rację – westchnęłam ciężko.
- Dziękuję – powiedział. Widząc moją minę, uśmiechnął się lekko. – Za to, że opowiedziałaś mi o wypadku Eweliny. Widziałem, ile cię to kosztowało. Cieszę się, że zaufałaś mi. Pamiętaj, że możesz mi mówić o wszystkim, a ja zawsze cię wysłucham.
- Wiem, że mogę ci ufać. – Odparłam.
- Obiecaj mi tylko, kiedy następnym razem - w co już raczej wątpię – Sandra wywinie jeszcze jakiś numer, powiesz mi o tym, a nie kolejny raz będę musiał się dowiadywać od osoby trzeciej. Obiecujesz? – Spojrzał na mnie wyczekująco. Kiwnęłam twierdząco głową.
- Obiecuję – odpowiedziałam. Zaśmiał się cicho.
- I tak ci nie wierzę. Możesz mi obiecać ile tylko możesz, ale wiem, że i tak nie powiesz.
- Jak możesz? – Spytałam oburzona. Wojciech roześmiał się. – Zaufanie to podstawa... – niestety nie dane było mi dokończyć, gdyż chłopak przyciągnął mnie do siebie jeszcze mocniej, składając na ustach namiętny pocałunek.

*****


Alexandra

     Z bólem głowy wstałam następnego dnia. Deszczowa pogoda za oknem również nie zachęcała do wygramolenia się z cieplutkiego łóżka. Ostatecznie wstałam i tak już spóźniona na wykłady. Pobiegłam szybko do łazienki i wzięłam odświeżający prysznic.
     Godzinę później, wściekła na cały świat wbiegłam do szkoły, taranując przy okazji bliżej niezidentyfikowaną kobietę. Jak się kilka sekund później okazało, poszkodowanym była pani dziekan. Chciałam zignorować ten fakt i skierować się do sali wykładowej, jednak niestety Chamberlain zatrzymała mnie.
- Alex! – Zawołała. Przeklęłam pod nosem, ale odwróciłam się w jej stronę, przywołując na swoją twarz serdeczny uśmiech. Trzeba sprawiać pozory, po za tym jest dziekanem i jakiś tam szacunek należy się jej. Kurczę! Co za bzdura! Najchętniej zgniotłabym na jej wytapirowanej głowie pustą puszkę po coca coli light, która leżała przy śmietniku. – Chciałabym z tobą porozmawiać. – Powiedziała, uśmiechając się przyjaźniej. Skrzywiłam się lekko.
- Śpieszę się na zajęcia – odpowiedziałam.
- Jak skończysz wszystkie zajęcia, przyjdź do mojego gabinetu.
- Nie mam czasu.
- Alex, to naprawdę nie zajmie wiele czasu.
- Przykro mi – odparłam i ruszyłam przed siebie.
- Alex! – Krzyknęła.
- Tak? – Spytała, lekko poirytowana.
- Musimy porozmawiać. – Nalegała. Westchnęłam ciężko.
- Nie – zaprzeczyłam stanowczo. – My nie mamy o czym rozmawiać. Mój ojciec za to bardzo chętnie będzie chciał z panią podyskutować – warknęłam. Kobieta zmieszała się.
- Nie rozumiem – odparła. Uśmiechnęłam się do siebie, widząc jej wystraszoną twarz.
- Nie? Bardzo chętnie wyjaśnię – urwałam na moment, delektując się zaistniałą sytuacją. W końcu miałam okazję wygarnąć wszystko, co czułam do tej kobiety. – Mój ojciec musi być bardzo dobrym kochankiem – zaczęłam. Chamberlain pobladła. – W końcu to już trwa ponad cztery lata, prawda? I błagam, nie zaprzeczaj. – Bardzo dokładnie podkreśliłam ostatnie dwa słowa, widząc, jak otwiera usta.
- Alex, ja...
- Jeszcze nie skończyłam – warknęłam, mierząc ją wzrokiem. – Wiem również, że mam młodszą siostrzyczkę.
- Skąd? – Spytała, słabym głosem.
- To nie jest teraz ważne. – Wzruszyłam obojętnie ramionami. – Nawet nie masz pojęcia, jak nienawidzę ciebie i twojej rodziny. A ten bękart – urwałam, ponieważ ktoś przeszedł koło nas. Wzięłam głęboki wdech. – Jak się czujesz być tą drugą? – Zapytałam nagle.
- Kocham twojego ojca, ale ty tego nie rozumiesz.
- Masz rację. – Przyznałam. – Nie rozumiem, jak możesz niszczyć komuś życie.
- Kocham go – powtórzyła.
- Nie obchodzi mnie to.
- Niczego nie rozumiesz. A wiesz dlaczego? – Spojrzała na mnie uważnie. – Nie rozumiesz, bo nie zakochałaś się jeszcze. I wiedz, że nie życzę ci tego, bo najgorszym uczuciem jest uczucie bezsilności. Kochasz faceta, który nigdy nie będzie z tobą. Przypuszczam, że nie wiesz, jak to jest.
- Nie wiem, za to znam uczucie osoby, która ma rozpieprzoną rodzinę przez egoistyczną sukę. – Wycedziłam. – Nie rozumiem tylko, dlaczego mi to mówisz. Myślisz, że ci współczuję?
- Nie oczekuję od ciebie współczucia. Wiem, że mnie nienawidzisz. Jednak życzę ci wszystkiego dobrego w życiu, abyś spotkała mężczyznę, który pokocha cię całym sercem. Jesteś piękną, cudowną oraz inteligentną kobietą i masz przed sobą świetlaną przyszłość. Mimo, że czujesz do mnie obrzydzenie i nienawiść, pamiętaj, że nie masz we mnie wroga. – Kiedy skończyła mówić, wyminęła mnie. Jednak przed wejściem do sekretariatu zatrzymała się i odwróciła w moją stronę. – Gdybyś zmieniła zdanie, przyjdź, mam dla ciebie pewną propozycję. Dość korzystną, bo ty z niej wyniesiesz dużo i nasza uczelnia. 

*****

Łucja


     Wojtek pojechał spotkać się z ojcem, a ja, korzystając z tego, że rodzice są w pracy, pojechałam do domu zabrać książki. Musiałam w końcu pójść do szkoły i zmierzyć się z rzeczywistością. Nie mogłam ciągle uciekać.
     Wychodząc z domu i zamykając drzwi na klucz, dostrzegłam kątem oka, że ktoś wszedł na podwórko. Przeżyłam szok, widząc kto raczył mnie odwiedzić.
- Cześć – powiedziała, Sandra. Miałam ochotę rzucić się na nią i wyrwać jej z głowy wszystkie włosy, a następnie ją poćwiartować, na koniec spalić.
- Po co przyszłaś? – Spytałam, starając się, aby mój głos zabrzmiał naturalnie.
- Przeprosić. – Odpowiedziała. Parsknęłam.
- Przeprosić? Myślisz, że ci uwierzę? – Warknęłam. Przyjrzałam się dokładniej dziewczynie. Oczy miała zaczerwieniona, a twarz lekko opuchniętą.
- Nie masz pojęcia, jak mi wstyd. Bardzo żałuję, naprawdę. Wiem, że nie dałam ci nigdy powodu, abyś mi teraz uwierzyła, ale mówię prawdę. To, co zrobiłam było najgorszym świństwem. Nawet nie myślałam, jakie konsekwencje mogą wyniknąć. Chciałam się tylko zemścić.
- Udało ci się – odarłam ostro.
- Żałuję. Tak bardzo żałuję. Nie wiem, co powiedzieć. Żadne słowa nie oddadzą, jak bardzo mi przykro. Kocham Wojtka. Chciałam, żeby do mnie wrócił. Chciałam go mieć przy sobie.
- Nie da się nikogo zmusić do miłości. – Mruknęłam.
- Wiem – westchnęła. – Wiem, ale mimo to dalej brnęłam i zraniłam przy tym wiele osób. Monikę, Wojtka, a przede wszystkim ciebie. Proszenie o wybaczenie będzie nie na miejscu, jednak muszę to zrobić. Błagam – urwała – błagam cię o wybaczenie. Wszystko inne mogę znieść, ale myśli, że ktoś mnie nienawidzi, po prostu nie potrafię. Zrobię wszystko, aby odkręcić te fotki. Zrobię wszystko, co zechcesz, tylko wybacz. – Po policzkach brunetki spłynęły łzy.
     Nigdy nie widziałam jej w takim stanie. Zawsze dumna, pewna siebie, stała przede mną i płakała, prosząc mnie o wybaczenie. Mimo, że tyle razy przez nią wycierpiałam, bo w końcu odbiła mi chłopaka, odebrała przyjaciółkę i ośmieszyła przed całą szkołą, to w tym jednym momencie zrobiło mi się jej ogromnie żal. I wiedziałam – nie - ja po prostu byłam pewna, że mówiła szczerze. Zawsze zakłamana Sandra, najprawdopodobniej pierwszy raz w życiu mówiła prawdę.
- Może jestem głupia – zaczęłam, nie za bardzo wierząc we własne słowa, a raczej w swoją głupotę – ale ci wierzę. Wierzę, że kochasz Wojtka. Swoją drogą, nawet poniekąd rozumiem, co tobą kierowało. Zakochana kobieta różne głupstwa robi.
- Błagam, nie – jęknęła, Sandra. – Tylko mnie nie usprawiedliwiaj. To najgorsze, co może być.
- Wybaczam ci – powiedziałam. Na twarzy dziewczyny wkradła się wyraźna ulga, jakby zrzuciła z siebie największy ciężar świata.
- Dziękuję. – Rzekła. – Wcześniej nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego Wojtek chce być z tobą. Co takiego w tobie jest, że ciągnie go do ciebie, że zrobi dla ciebie wszystko. – Urwała na moment, zastanawiając się nad czymś. – Jesteś wspaniałą dziewczyną. Jest w tobie tylko dobroci i miłości. Wyrządziłam tobie tyle złego, a mimo to wybaczyłaś mi. Najpierw odbiłam ci Karola, potem prawie Wojciecha. Cieszę się, że nie doszło jednak do tego. Pasujecie do siebie. Wojtek zasługuje na taką dziewczynę, jak ty. Chociaż – uśmiechnęła się serdecznie – to ty zasługujesz na takiego chłopaka, jak Wojtek. Już nie będę wpieprzać się w wasze sprawy. A za Karola również przepraszam.
- Nie wracajmy do przeszłości.
- Podziwiam cię. Na twoim miejscu nie potrafiłabym wybaczyć takiej suce, jak ja. Zgoda? – Spytała, podając mi rękę. Zawahałam się, ale uścisnęłam jej dłoń.
- Zgoda. – Odparłam, odwzajemniając uśmiech. Ja też poczułam ulgę na myśl, że mój największy wróg już nie stanowi zagrożenia.
     Ale czy na pewno?

*****

Alexandra

     Wychodząc z uczelni poczułam ogromną radość, że wracam do domu. Idąc w miarę szybkim krokiem w kierunku mojego samochodu, dołączyła do mnie Sybil. Skrzywiłam się lekko na jej widok. Dziewczyna zaśmiała się głośno.
- Nadal jesteś na mnie zła? – Bardziej stwierdziła niż zapytała. Wzruszyłam ramionami. Otworzyłam drzwi od samochodu i odwróciłam się w stronę przyjaciółki.
- Chciałaś coś? – Spytałam.
- W sobotę organizowana jest impreza w campusie.
- Po co mi to mówisz?
- Bo rozrywka na pewno ci się przyda. – Odpowiedziała.
- Jeszcze zobaczymy – odparłam. Jednak byłam pewna, że nigdzie nie pójdę.
- Jeszcze będziesz nam dziękować, że wróciłaś do Londynu – powiedziała z pewnością w głosie.  
     Zignorowałam jej uwagę i wsiadłam do samochodu. Blondynka pomachała mi na pożegnanie i sama też weszła do swojego auta.
     Po powrocie do domu od razu poszłam do swojego pokoju. Marzyłam tylko o tym, aby położyć się spać. Kiedy podeszłam do łóżka, zauważyłam małe, w kształcie prostokąta, czerwone pudełeczko. Wzięłam je do ręki i otworzyłam. W środku znajdował się ten sam naszyjnik, którego wczorajszego popołudnia oglądałam w domu rodziców. W środku był również liścik.
„Droga Alex,
Wiem, że jesteś na mnie wściekła i nie przeczę, że masz ku temu powód. Jednak cokolwiek do mnie czujesz: miłość czy nienawiść, proszę, abyś nosiła ten naszyjnik. Twoja babcia nie chciałaby, aby dostał się on w niepowołane ręce.
Pamiętaj, że bardzo Cię kocham.
Mama”

     Wyciągnęłam naszyjnik z opakowania i nałożyłam go. Nie dlatego – jak mama twierdzi, że ma jakieś „moce” (cokolwiek to znaczy) – a dlatego, że jest bardzo ładny.
     Nadal byłam wściekła na swoją rodzicielkę. Rozumiem, że miłość jest ślepa, jednak być z mężczyzną za wszelką cenę? I choćby ta centa była naprawdę droga, bo w końcu tolerowanie zdrady męża, jest jedną z najwyższych.
     Jestem ciekawa czy Emily wiedziała o drugiej kobiecie ojca. Wydaje mi się, że raczej nie. Za każdym razem, kiedy temat niebezpiecznie schodził na rodziców, moja siostra wręcz stawiała ich sobie za wzór. Może to i dobrze, bo nie wiem, jak poradziłaby sobie z rewelacją o zdradzie taty. Wystarczająco w swoim życiu wycierpiała. Na początku nieszczęśliwa miłość, a potem choroba.
     Bardzo kochała Wojciecha, jednak on nigdy nie odwzajemnił jej uczuć. Więc zdziwiłam się, kiedy kilka miesięcy temu zadzwoniła do mnie z nowiną, że idą na kolację. Była wtedy taka szczęśliwa. Teraz wiem, że to wujek poprosił Szczęsnego, aby przez ostatnie dni zaopiekował się nią i żeby chociaż trochę zaznała jego ciepła i życzliwości.
     Kilka lat temu, jak poznałam Wojciecha również miałam okres, w którym zauroczyłam się bramkarzem, jednak u Emily była to prawdziwa miłość. Nigdy nawet nie mogła liczyć na jego przyjaźń, zawsze ją odpychał, dlatego jakże się zdziwiłam, kiedy zaczęli spędzać wspólnie czas.
     Nie wiedziałam wówczas, że była śmiertelnie chora. Jako jedyna nie mogłam się z nią pożegnać. Uściskać i powiedzieć, że bardzo ją kocham. Nigdy tego nie wybaczę moim rodzicom. Już mogę znieść myśl, że ojciec ma na boku kobietę, ale to, że zataili wieść o chorobie Emily jest dużo gorsza. Jednakże czy zmieniłoby to cokolwiek? Tak czy inaczej, nie da się przygotować do odejścia najbliższych nam osób. Dzieje się to w najmniej oczekiwanym momencie.

*****
Łucja

- Ciebie to już kompletnie pojebało?! – Wydarł się, Damian. Nauczycielka, przechodząca koło nas zgromiła wzrokiem mojego przyjaciela.
- Mogę wiedzieć, dlaczego się na mnie wydzierasz? – Zapytałam, jak najbardziej opanowana, czego nie mogłam powiedzieć o moich znajomych. Damian zaciskał ręce w pięści i poczerwieniał ze złości na twarzy, natomiast Anka i Magda chodziły w tą i z powrotem, nie kryjąc oburzenia.
- Jestem tolerancyjny. Nawet bardzo, bo w końcu toleruję w naszej paczce Miłosza i Karola, ale to? – Warkną, kładąc nacisk na ostatnie słowo. Zamrugałam zaskoczona.
- Jak mogłaś pójść do dyrektora i wręcz błagać go o to, żeby nie wyrzucał tej szmaty ze szkoły? Niewystarczająco namieszała w twoim życiorysie? – Zapytała, Magda.
     No tak. Jak mogłam się nie zdziwić, że moi przyjaciele zareagowali tak gwałtownie na wieść o nie wyrzuceniu Sandry ze szkoły i to dzięki mnie? Jednak nie błagałam dyrektora, tylko grzecznie go poprosiłam i wyjaśniłam, że nie można w ten sposób jej ukarać. Największą karę już poniosła – wszyscy jej przyjaciele odwrócili się od niej.
- Wiem, że wygląda to dość dziwnie – przyznałam.
- Dziwnie? – Powtórzyła, Anna.
- Niedorzecznie! – Krzyknął, Damian. Spojrzał w prawą stronę i jeszcze bardziej – o ile było to możliwe – poczerwieniał na twarzy. Powędrowałam za jego wzrokiem. Do szkoły weszła Sandra. Widok był dość zadziwiający, a zarazem przerażający: lekko skulona, szła z opuszczoną głową. I mimo po tym wszystkim, co mi wyrządziła, było mi jej szkoda.
     Kiedy w końcu nasze spojrzenia się spotkały, widziałam w jej oczach ból i wstyd. Ból, że straciła wszystko. Pozycję w szkole i jakąkolwiek szansę na odzyskanie Wojtka. Wstyd, ponieważ wszystko obróciło się przeciwko niej. To nie ja byłam wyszydzana, a ona. I to nie z powodu ostatniego kawału, a tego, że przespała się z kapitanem szkolnej drużyny piłki nożnej, aby w ten sposób utrzymać swoją pozycję w elicie szkolnej. W jednym dniu straciła wszystko.
     Podeszła do mnie niepewnie
- Jeszcze masz czelność przychodzić tutaj? – Wycedziła, Anna. Kilka dni temu Sandra odwarknęłaby na taką zaczepkę, jednak teraz zignorowała moją przyjaciółkę, za co byłam jej ogromnie wdzięczna. Kolejna kłótnia nie była wskazana, a atmosfera zagęściła się jeszcze bardziej, kiedy do nas podeszła.
- Chciałam ci podziękować. – Powiedziała.
- Nie masz za co – odparłam.
- Pierdolisz głupoty – warknął, Damian. – Ma za co dziękować. – Dodał. – Masz coś jeszcze dopowiedzenia? – Zapytał. Sandra chciała odpowiedzieć, jednak chłopak nie dał dość do głosu. – A teraz dowiedzenia – spojrzał na brunetkę stanowczo.
- Cześć – zwróciła się do mnie i odwróciła się napięcie. Kiedy odeszła kilkanaście metrów dalej, powiedziałam:
- Nie musieliście tak naskakiwać.
- Może od razu zaprzyjaźnijmy się z nią? – Podsunęła z ironią w głosie, Anna. Nasunęła mi się na język pewna uwaga, jednak nie zdążyłam jej wygłosić, ponieważ przyszła już nauczycielka i weszliśmy do klasy.

*****

     Moi przyjaciele naprawdę byli na mnie wściekli i nie próbowali nawet tego faktu ukryć. Było mi przykro, że tak zimno mnie potraktowali, jednak wiedziałam, że poniekąd mają rację.
     To, co zrobiła Sandra było okropne, jednak każdy zasługuje na drugą szansę. Każdy popełnia błędy i później za nie bardzo srogo płaci. Moja była rywalka jest na to żywym dowodem.
     Po prostu pogubiła się w pewnym momencie i nie myślała jasno. Chciała za wszelką cenę odzyskać ukochanego, co prawie jej się udało.
     Rozejrzałam się po klasie. Prawie każdy wydawał się nie być zainteresowany lekcją. Wszyscy wyglądali na znudzonych i wędrujących daleko od głównego tematu zajęć. Mój wzrok spoczął na Monice, siedzącej koło okna. Była lekko przygarbiona i opierała się prawą ręką o głowę.
     Ta dziewczyna z każdym dniem zadziwia mnie coraz bardziej. Kiedyś byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami. Była mi najbliższą osobą, zaraz po mojej siostrze. Później okazało się, że to, co nas łączyło: wspólne przygody, wspomnienia, te dobre, jak i te złe, nie miały dla niej żadnego znaczenia. Odsunęła się ode mnie i od dziewczyn, bo uwierzyła w słowa wroga. Tak to już czasem bywa, że kiedy jest dobrze, robimy wszystko, aby były jeszcze lepiej, co często nie wychodzi nam na dobre.
     Nie wiem, co myśleć o jej pomocy. Zaangażowała się w demaskowaniu podstępu Sandry, jednak nie wiem czy zrobiła to z czystego serca.
     Kiedyś nawet zastanawiałam się, co by było gdybyśmy na nowo się zaprzyjaźniły. Jednak tę myśl bardzo szybko wyrzuciłam ze swojej głowy. Nie potrafiłabym jej zaufać. Zbyt wiele niedobrych rzeczy się wydarzyło, aby tak po prostu o nich zapomnieć i zacząć wszystko od nowa, i jakby potraktować te ostatnie miesiące, jako nic nieznaczące epizody. Tak po prostu nie można, ponieważ mają ogromne znaczenie, bo w końcu nasza długoletnia przyjaźń rozpadła się. Może Monika nie była głównym tego ogniwem, ponieważ Sandra namieszała w tej sprawie bardzo dużo, jednak gdyby Monika nie była tak podatna na towarzystwo, nic takiego nie miałoby miejsca i może byśmy nadal się przyjaźniły. Kto wie? 
     Kiedy zadzwonił dzwonek na przerwę wszyscy zerwali się z miejsc. Ja jednak postanowiłam odczekać trochę aż tłok w drzwiach się zmniejszy. Zabrałam swoje rzeczy i skierowałam się do wyjścia.
- Łucja! – Zawołała, Monika. Zatrzymałam się i poczekałam aż zrówna się ze mną. Kiedy do mnie podeszła ruszyłam w stronę stołówki.
- Chciałabym porozmawiać – powiedziała. – Chyba powinnyśmy wyjaśnić kilka spraw. – Spojrzała na mnie z uśmiechem. – Teraz, kiedy już wszystko się wyjaśniło z Sandrą, możemy zacząć wszystko od nowa. – Wyjaśniła, widząc moją pytającą minę. Zmarszczyłam czoło.
- Moniko – zaczęłam powoli, aby zebrać myśli w jedną logiczną i spójną całość. – Bardzo ci dziękuję, że pomogłaś nam. Gdyby nie ty, być może nie wyjaśniłaby się jeszcze ta sprawa, a ja bym była dziwką numer jeden naszego miasta, jednak niczego to nie zmienia.
- Jak to?
- Zbyt wiele się wydarzyło, żeby tak po prostu zacząć wszystko od nowa. – Wyjaśniłam.
- Łucjo, naprawdę żałuję, że tak to się wszystko potoczyło. – Mruknęła. – Sandrze wybaczyłaś. A to wszystko przez nią. – Powiedziała oskarżycielsko. Westchnęłam ciężko. – Jej wybaczyłaś, a mi nie chcesz, a przecież byłyśmy przyjaciółkami.
- Tobie też wybaczyłam. Uraza jednak zostaje. – Odparłam. – Myślisz, że nie mam żalu do Sandry po tym, co zrobiła? – Zapytałam. – Mam i to ogromny. Jednak zrzucać całą odpowiedzialność na Sandrę to nie jest chyba najlepsze rozwiązanie.
- To przez nią rozpadła się przyjaźń!
- Nie – zaprzeczyłam spokojnie. – Czy rozkazała ci, abyś przestała się ze mną przyjaźnić?
- Nie.
- No widzisz – wzruszyłam ramionami. – Nie potrafiłaś mi zaufać i to doprowadziło do rozpadu naszej przyjaźni.
- Nic się nie da zrobić, aby było jak dawniej? – Spojrzała na mnie z nadzieją. Nie chciałam jeszcze bardziej psuć jej humoru.
- Nie wiem, czy potrafiłabym ci zaufać. – Odpowiedziałam. - Zaufania nie dostaje się w prezencie
- To, co mam zrobić?
- Nie wiem. Naprawdę – dodałam szybko, widząc jej wymowną minę. – Boli mnie jeszcze to wydarzenie z sylwestra.
- Wystawiłam cię – mruknęła.
- Wiesz, co później się stało? – Zapytałam. – Nie znałam kompletnie tej okolicy. Zgubiłam się i zostałam prawie zgwałcona. – Pokrótce zrelacjonowałam przebieg tamtych wydarzeń, które pozostawiły po sobie niesmak.
- Nic by ci się nie stało – wypaliła.
- Co powiedziałaś?
- Z tego, co wiem Wojtek w porę się zjawił, więc...
- A gdyby go nie było? Nie zastanawiałaś się może nad taką opcją?
- Ale był – mruknęła. – Zrobię wszystko, aby odbudować naszą przyjaźń. Kocham cię, jak siostrę i nie pozwolę całkowicie zniszczyć naszej przyjaźni.
- Muszę już iść – powiedziałam i skręciłam w pierwszy możliwy korytarz.
     Czułam. Wewnętrznie czułam, że nie jest ze mną całkowicie szczera, a jest to związane z wydarzeniami z ostatniego sylwestra.


    

11 komentarzy:

  1. Ja nie jestem zła :) Gdyby mi taka Sandra przyszła, też bym jej wybaczyła. Zdziwiłam się zachowania przyjaciół Łucji. Mogliby się trochę uspokoić ;/ To przecież decyzja Łucji była.. A Monika? Wydaje mi się, że coś knuje. Tak jakoś dziwnie się zachowywała rozmawiając z nią. Co do Alexandry: Za każdym razem jak czytam to myślę, że będzie z Alexem.. :D No i wydaje mi się, że ten naszyjnik coś pomoże :)
    Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszy mnie, że Łucja otworzyła się przed Wojtkiem i opowiedziała mu o swojej siostrze. To dobrze, że mu zaufała. No i mam nadzieję, że nareszcie będzie w stosunku do niego szczera i nie będzie nieporozumień.
    Jak dobrze, że Łucja wybaczyła Sandrze. Może nareszcie da sobie spokój i przestanie uprzykrzania życia Wojtkowi i Lucy. Czyli jednak ma uczucia.
    Nie dziwi mnie zachowanie przyjaciół Łucji, bo też miałam podobną sytuację i moi przyjaciele nie mogli się pogodzić z moją decyzją odnośnie innej osoby.
    Alexandra jest bardzo dziwna. Rozumiem, że jest wkurzona, ale nie musi się na wszystkich wyżywać z tego powodu.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze że Łucja wybaczyła Sandrze jej głupstwa. Cieszę się że Wojtek jest dla niej takim oparciem i ostoją. Zapraszam do czytania i komentowani mojego opowiadania www.stadion-oszalal.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. No musze powiedzieć że mnie zaskoczyłaś ale ciesze sie zę wszystko powoli wraca do normy z niecierpliwością czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. A mnie wcale jakoś nie zachwyca zmiana zachowania Sandry, bo i tak czuję, że to chwilowe. W dodatku Monika swoim zachowaniem też nie pozostawia mi wiele do życzenia :D Obie coś knują, jedna udaje teraz pokrzywdzoną i chce wybaczenia od wszystkich, druga kombinuje...Z tego prędzej czy później wyjdzie coś naprawdę hardcorowego.

    Ogólnie parcik mi się podobał nie miałam do niego żadnych zastrzeżeń, dlatego czekam z niecierpliwością na dalszy rozwój akcji!

    Pozdrawiam i z weną
    Angie

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo podobał mi się rozdział!

    Zapraszam do siebie ;)

    http://od-milosci-sie-nie-umiera.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniale, że Łucja ma takie oparcie w Wojtku. Widać, że chłopak bardzo ją kocha.
    Jakoś nie mogę uwierzyć nagłą zmianę Sandry. Po wszystkim co zrobiła, tak nagle zrozumiała? Nie rozumiem także Moniki. takiej krzywdy ni można wybaczyć tak po prostu.

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajny rozdział. Troche zdenerwowała mnie Monika. Nawet fajnie że odmieniła się tak Sandra mam nadzieję że na dobre. Nie mogę sie doczekać na spotkanie się Łucji z chłopakami z Arsenalu :) Oni są niesamowici. Czekam niecierpliwie na następny wątek ;) Pozdrawiam serdecznie oraz życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapraszam na nowe opowiadanie:
    http://because-i-love-you-blogstory.blogspot.com/

    i nowy rozdział na :
    http://another-life-another-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Alexandra bardzo dobrze zrobiła, że wygarnęła tej całej pani dziekan co o niej myśli. Co to za wytłumaczenie, że niszczy czyjąś rodzinę z zimną krwią, bo go kocha. Dla mnie osobiście to nie jest ŻADNE wytłumaczenie...
    Cudownie, że Łucja ma takie oparcie w Wojtku i może mu powiedzieć dosłownie o wszystkim. Zachowała się naprawdę dobrodusznie, że zdecydowała się przebaczyć Sandrze. Szczerze powiedziawszy, ja nie mam zielonego pojęcia, czy bym była w stanie tego dokonać, w końcu dziewczyna zrobiła jej naprawdę okrutne rzeczy! Ale skoro w jej twarzy było widać skruchę i ból, może nade mną też by w takiej sytuacji wzięły górę emocje? Cieszę się, że jednak Łucja nie rozpoczęła przyjaźni na nowo z Moniką. Zaufania się tak łatwo nie odzyskuje, tym bardziej, że jej zachowanie faktycznie jest trochę podejrzane...
    Pozdrawiam. xxx [ http://rok-w-raju.blogspot.com ]

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapraszam na nowy rozdział. (: [ http://rok-w-raju.blogspot.com ]

    OdpowiedzUsuń