Witam! Zauważyłam, że nowa postać namieszała Wam trochę w głowach. Mogę zdradzić tylko tyle, że nie namiesza pomiędzy Wojtkiem i Łucją.
Pozdrawiam!!!
____________________________________________________________________________________
Alexandra
Niechętnie otworzyłam oczy, słońce które nieśmiało wpadało przez lekko odsłonięte rolety raziło w moje bolące oczy. Picie w ciągu tygodnia – bardzo zły pomysł. Sięgnęłam po butelkę wody mineralnej, która stała obok łóżka i wypiłam połowę jej zawartości, gasząc pragnienie. Wywlokłam się z łóżka i poszłam do łazienki wziąć prysznic, aby zmyć z siebie zmęczenie. Wychodząc spod prysznica, owinęłam się ręcznikiem i wyszłam z łazienki. Wyciągnęłam z szafki ubrania. Przelotnie spojrzałam na zegarek. Wybiła godzina... dziesiąta?!
- Co?! – Wykrzyknęłam. Byłam już spóźniona na uczelnię.
W zadziwiająco szybkim tempie ubrałam się, wysuszyłam włosy i wybiegłam z domu. Na uczelni byłam półtorej godziny później, a wszystko przez te cholerne korki!
Na wykład z materiałoznawstwa spóźniłam się dziesięć minut. Jak dobrze, że pani profesor jest wyrozumiałą kobietą i udała, że nie zauważyła mojego spóźnienia. Cieszyłam się, że zajęcia z panem Kis’em zaczynają się dopiero za godzinę i mogłam jeszcze psychicznie się przygotować na spotkanie z tym kretynem.
Przed zajęciami z estetyki mieliśmy kilkanaście minut przerwy, ale postanowiłam od razu pójść do sali, nie chcąc się spóźnić, co ostatnio coraz częściej mi się zdarza, a nie miałam zamiaru wysłuchiwać kolejnych obelg wysyłanych przez Kisa pod moim adresem.
Zajęłam miejsce tam, gdzie nie dosięga despotyczny wzrok profesorka. Kilka minut później miejsce obok mnie zajęła Mandy.
- Cześć – powiedziała. Skinęłam głową, nie zaszczycając jej nawet swoim spojrzeniem.
Mandy tak, jak ja pochodzi z Anglii i wyjechała na studia daleko od domu, ponieważ miała dość swojej rodziny. Jest wysoką o zielonych oczach i długich włosach blondynką. Zdecydowanie jest śliczna. Mandy wiele razy próbowała się do mnie zbliżyć, ale zawsze odsyłałam ją z kwitkiem. Nie szukam nowych przyjaciół. Wystarczą mi Victoria i Sybil, które są dla mnie jak siostry. A Mandy? Mandy lubię. Fajnie się z nią rozmawia, imprezuje, ale nie jest dobrą kandydatką na oddaną przyjaciółkę. Ma długi język i lubi wiele rzeczy powtarzać i to właśnie dzięki niej wiem wszystko, co dzieje się na uczelni. Mandy lubi być w centrum uwagi, a mi jest obojętne czy ktoś zwraca na mnie uwagę czy jestem niewidzialna.
- Co się ostatnio z tobą dzieje? – Zapytała.
- Nic – odpowiedziałam obojętnie.
Nie miałam ochoty na zwierzenia. Marzyłam o tym, aby wrócić do domu i przespać kaca. Sięgnęłam ręką po torebkę i zaczęłam szukać tabletek na ból głowy. Przeklęłam pod nosem, gdyż w tym całym porannym popłochu zapomniałam zapakować ich.
Zatem czekała mnie długa i ciężka droga do końca wykładów.
*****
Łucja
Jestem szczęśliwa. Jestem bardzo szczęśliwa. Z wielkim uśmiechem na twarzy obudziłam się tego ranka. Z podekscytowania nie mogłam spać, ale zmęczenie mi nie doskwierało. Rozpierała mnie pozytywna energia.
Zeszłam na dół do kuchni zrobić sobie śniadanie. Na moich ustach błąkał się lekki uśmiech. Nadal nie potrafię uwierzyć w to, co się wczoraj wydarzyło. Ja – Łucja Skal jestem dziewczyną Wojciecha Szczęsnego. Moje przyjaciółki są dumne ze mnie, że w końcu odważyłam się powiedzieć „tak”.
Postanowiliśmy z Wojtkiem nie mówić na razie chłopakom o naszym związku. Powiemy im wszystko, kiedy sprawa z Aaronem się rozwiąże.
Wzięłam kubek gorącej czekolady i poszłam do salonu włączyć telewizor. Leciała akurat powtórka x factora. Z nudów zaczęłam oglądać owy program. Mój wzrok przykuł duży, czerwony segregator, stojący na półce nad telewizorem. Wstałam z kanapy i podeszłam do regału. To nie był segregator, a album ze zdjęciami. Wróciłam na miejsce i otworzyłam go. Zaczęłam przeglądać po kolei zdjęcia. Na większości byli piłkarze Arsenalu. Na ostatnim zdjęciu był pan Wenger i dwie dziewczyny. Obie miały długie i ciemne włosy, z tym że jedna miała kręcona, a druga proste.
- Co oglądasz? – Spytała Martyna, zaglądając mi przez ramię. Podskoczyłam przestraszona. – Wybacz, nie chciałam cię przestraszyć – uśmiechnęła się przepraszająco.
- Kto to? – Zapytałam, wskazując na młode kobiety, stojące po obu stronach Wengera.
- Po lewej stronie to Emily, a po drugiej Alex, siostra Emily. – Odpowiedziała, przysiadając koło mnie.
Zmarszczyłam delikatnie czoło. Nie sądziłam, że Emily była tak piękną kobietą. Zresztą, Alex też była bardzo ładna.
- Znałaś Emily? – Spojrzałam na macochę.
- Tak. Była wspaniałą dziewczyną. Jej śmierć wstrząsnęła każdego.
- A ta Alex?
- Alex studiuje od dwóch lat w Budapeszcie. Nie odwiedza rodziny w Londynie, przyjechała jedynie na pogrzeb siostry, a po uroczystości znowu wjechała. Alex była skryta i nie udzielała się tak bardzo, jak Emily. Nidy nie przychodziła na imprezy klubowe. Szczerze mówiąc, nie za bardzo ją znam. Widziałam ją tylko kilka razy w życiu.
- Jest bratanicą Wengera?
- Tak. Jest córką jego brata.
- A Emily, jak bardzo była blisko z Wojtkiem? – Spytałam. Martyna zaśmiała się głośno.
- Emily zawsze próbowała zwrócić na siebie jego uwagę, ale bezskutecznie, a kiedy pojawiłaś się ty, stracił całkowicie głowę i inne dziewczyny przestały mieć dla niego znaczenie. – Wyjaśniła. Mimo wszystko odetchnęłam z ulgą. – A właśnie! Ja randka? – Spojrzała na mnie mrużąc oczy. Moją twarz zalał delikatny rumieniec.
- Jesteśmy razem. – Odparłam.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę. Wojtek w końcu znalazł dziewczynę, która naprawdę na niego zasługuje. Z Sandrą nigdy nie był szczęśliwy.
- Nie chcę o nie rozmawiać – powiedziałam, lekko się krzywiąc.
Jestem pewna, że w momencie, kiedy Sandra dowie się, że jestem z Wojtkiem będzie chciała zrobić wszystko, aby nas rozdzielić. Ale nie pozwolę na to.
*****
Alexandra
Po powrocie do domu miałam wszystkiego dość. Ból głowy nie ustąpił, a nasilił się. Przeklęłam pod nosem, słysząc dźwięk swojego telefonu. Wygrzebałam z torby komórkę i spojrzałam na wyświetlacz.
- Cześć, wujku – odezwałam się, starając się aby mój głos zabrzmiał naturalnie.
- Przeszkadzam? – Zapytał.
- Wujku, ty nigdy nie przeszkadzasz. – Uśmiechnęłam się do swojego odbicia w lustrze. – Stało się coś?
- Nie. Dzwonię, aby sprawdzić czy wszystko w porządku. – Odpowiedział.
- U mnie wszystko dobrze się układa.
- Kiedy wpadniesz mnie odwiedzić?
- Niedawno przecież wyjechałam i mam wracać? – Zapytałam, marszcząc brwi.
- Twoja mama cię potrzebuje. Niedawno straciła jedną córkę, nie chce stracić drugiej.
- Przecież żyję i mam się dobrze. Nie rzucę szkoły. – Powiedziałam ostro.
- W Londynie też są uczelnie. – Zauważył. Westchnęłam ciężko.
- Ale nie chcę mieszkać w Londynie.
- Dlaczego? – Zapytał delikatnie. Zacisnęłam mocno oczy, aby się nie rozpłakać. – Alex – zagadnął zaniepokojony moim milczeniem.
- Muszę kończyć. Do usłyszenia – odparłam i rozłączyłam się.
Rzuciłam telefon na ziemię, chcąc tym samym rozładować swoją złość. Nie miałam za złe wujkowi o to, że się o mnie martwi i chce, abym wróciła do Londynu.
Jedyny żal, jaki mam w sercu to do ojca. Nie na widzę go za to, co robi mojej matce. Bez skrupułów zdradza żonę i ma ze swoją kochanką dziecko. Moja matka jest ślepo zakochana w ojca i nie widzi, jak ten idiota ją wykorzystuje. Nawet wujek nie wie, co się dzieje z jego bratem. Jeśli tylko bym chciała mogłabym wyjawić sekret taty wujkowi, ale wiem, że rozpętałaby się afera, czego boję się najbardziej. A najbardziej jestem przerażona tym, że moja mama nie poradziłaby sobie. Jest zbyt krucha i słaba psychicznie. Jestem silniejsza i poradzę sobie z tą jakże ciążącą na mnie wiedzą. Obiecuję sobie, że w momencie, kiedy mama dowie się całej prawdy, nic mnie nie powstrzyma, aby zniszczyć mojego ojca. Nikt. Już nie mogę się doczekać widoku klęski tej gnidy. To on zasługuje na śmierć, a nie Emily. Ona była dobra, a ojciec jest tyranem i powinien smażyć się w piekle...
*****
Łucja
- Zróbmy coś, bo nie wytrzymam – powiedział Alex.
- Masz jakiś pomysł? – Zapytał Wilshere.
- Pojedźmy do jego mieszkania.
- Byliśmy rano. – Odparł zrezygnowany Wojtek.
Cała piątka siedziała w salonie moich rodziców i zawzięcie dyskutowali na temat nowego planu, który miał na celu odnaleźć Aarona.
- A może już wrócił? – Zagadnął Nick.
- Możemy pojechać – stwierdził Theo.
Zatem ubraliśmy się i pojechaliśmy do mieszkania Ramseya. Modliłam się, żebyśmy go zastali. Bałam się o przyjaciela. Nie odbierał telefonów i nie oddzwaniał. Najgorsze było to, że chłopacy nie mieli pojęcia, gdzie go szukać. Nawet jego rodzice wiedzieli, co dzieje się z ich synem. Aaron od wszystkich się odseparował. Potrzebował pomocy - to było pewne. Szkoda tylko, że nie chciał jej przyjąć.
- Głowa do góry – usłyszałam zmartwiony głos Wojtka. Odwróciłam głowę do swojego chłopaka i uśmiechnęłam się lekko.
- Daleko jeszcze? – Spytałam.
- Aaron mieszka na obrzeżach Londynu. Zostało nam jeszcze z dziesięć kilometrów. – Odpowiedział Alex, który siedział na tylnym siedzeniu.
Nikt już się nie odezwał. Byliśmy pogrążeni w grobowej ciszy. Nikt nawet nie chciał rozpocząć nowego tematu. Oparłam się czołem o zimną szybę i przymknęłam oczy. Dopiero teraz poczułam zmęczenie, spowodowane nie przespaną nocą.
- Jesteśmy – zakomunikował Wojtek. Otworzyłam szybko oczy i wysiadłam z samochodu. Kilka minut później koło auta Wojtka, zaparkował Theo.
- Czy nie stoi tak samochód Aarona? – Zapytał Nick, wskazując prawą ręką czarny mercedes.
- Tak, to na pewno jego samochód – powiedział Alex.
Szybkim krokiem ruszyliśmy w stronę budynku. Na całe szczęście Wojtek znał kod domofonu i bez problemu weszliśmy do budynku.
Będąc pod drzwiami Ramseya Nick zapukał. Jednak nikt nie otworzył nam drzwi. Duńczyk zapukał jeszcze raz, tylko tym razem
mocniej.
- Ramsey! Otwieraj! – Zawołał, waląc jak szalony w drzwi.
Przewróciłam oczami i złapałam za klamkę i przekręciłam ją. Drzwi były otwarte, więc weszliśmy do mieszkania poszukiwanego.
Apartament był ogromny i przestronny. Ściany były koloru fioletowego, a meble z ciemnego drewna. Kanapa była obita czarną skórą. Na ścianach była zawieszane zdjęcia chłopaków, z meczy, jak i z różnych imprez. Uśmiechnęłam się do siebie, widząc niektóre fotki z mojej osiemnastki.
Weszłam głębiej do mieszkania, rozglądając się dookoła. Nigdzie nie było Walijczyka.
- Może jest w sypialni – powiedział cicho Alex. Poszedł do pokoju Aarona i otworzył drzwi. – Aaron! – Krzyknął. Wszyscy, jak na komendę pobiegliśmy do sypialni chłopaka, bojąc się, że coś mogło się mu stać. Duńczyk wszedł za Alexem do środka i wydarł się na cały głos.
- Ty walijski debilu! Czy zdajesz sobie sprawę z tego, jak się o ciebie martwiliśmy?! – Jeszcze nigdy nie widziałam Nicklasa tak zdenerwowanego. Popchnęłam Alexa, aby przepuścił mnie. Kamień z serca spadł mi, widząc Aarona leżącego na łóżku i tępo wpatrującego się w bladoniebieski sufit.
- Gdzie byłeś? – Zapytał spokojnie Wojciech, chociaż wiedziałam, że był również zły na przyjaciela. Ramsey nie odpowiedział. Ba! Nawet nie spojrzał na nas.
- Odpowiesz, ćwoku na pytanie?! – Wykrzykną rozwścieczony, Nick. Spojrzałam na chłopaka ostrzegawczo.
- Aaron – odezwałam się. Mój głos był delikatny i spokojny. Westchnęłam ciężko. – Wyjdźcie – zwróciłam się do chłopaków ściszonym głosem. Na szczęście nie dyskutowali ze mną tylko grzecznie wyszli z pokoju, zamykając drzwi. – Podeszłam do łóżka i usiadłam na jego krawędzi. – Aaron – powtórzyłam. Nadal mnie ignorował. Dotknęłam jego ręki i dopiero wtedy na mnie spojrzał. Jego oczy były przepełnione bólem. – Posuń się – rozkazałam. Zrobił zdziwioną minę, ale przesuną się, robiąc tym samy dla mnie miejsce. Położyłam się koło niego, kładąc swoją głowę na jego torsie. Nadal w lekkim szoku objął mnie ramieniem. – Co się stało? – Spytałam.
- Czy życie zawsze musi być takie niesprawiedliwe? – Zapytał, ignorują moje pytanie.
- Masz rację, że życie jest niesprawiedliwe, ale trzeba znaleźć i w tej szarej, bezlitosnej rzeczywistości coś pozytywnego.
- Nie, Lucy – zaprzeczył. – W tym pieprzonym życiu nie ma nic pozywanego. Jestem głupi.
- Nie jesteś.
- Jestem, Lucy. Jestem i to w stu procentach. – Powiedział, mocniej mnie do siebie przytulając.
Juz chyba nie musze mówić, że świetny rozdział, nie? :D
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa co jest z Aaronem. Szkoda mi chłopaka :( no ale.. ważne, że wrócił!
Czekam na następny rozdział :)
Aron! W końcu się odnalazł... Dzięki Bogu... Jestem ciekawa, dlaczego tak nagle zniknął. Mam wrażenie, że to jakoś z Alex powiązane, ale mogę się mylić. Cieszę się, że Wojtek i Łucja nareszcie są razem ;)) Mam nadzieję, że i Ramsey jakoś sobie poradzi!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Jak dobrze, że Aaronowi nic nie jest sensie fizycznym. tylko szkoda go. Czekam na następny.
OdpowiedzUsuńJej.. trochę mnie nie było już tyle się dzieje. Przestraszyłam się, że może ta Aleksandra namiesza miedzy Wojtkiem a Łucją, ale dobrze, że nie. Mam wrażenie, że Łucja jest dla chłopaków jak dobra matka, troszczy się o każdego, wszyscy jej się zwierzają. Tylko ona może ogarnąć ich zwariowane umysły.;) I wreszcie dorasta do związku z Wojtkiem, co mnie szczerze cieszy. Nie mogę się doczekać, aby się dowiedzieć co z Aaronem.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i czekam na następny rozdział
;)
beata
Jejku, wreszcie nadrobiłam z opowiadaniem. Jak ja sie strasznie bałam o Aarona, ale cieszę sie ze jednak udało sie go odnaleźć. Ogromnie tez sie cieszę ze Lucy jest z Wojtkiem. I ta zarąbista akcja w gabinecie kilka rozdziałów przed, a najlepsze teksty to mają Nick i Aaron. Nic tylko pozazdrościć Lucy takich przyjaciół. Pozdrawiam. Formidable-disconsolation.blogspot.com PS. przepraszam za błędy w tym komentarzu ale dzisiaj nie umiem pisać :(
OdpowiedzUsuńhttp://wszyscy-jestesmy-druzyna-narodowa.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZapraszam do czytania mojego opowiadania